Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrKitrasiewicz
APETYTNA
MELPOMENĘ
Podczasprzedstawienia„WujaszekWa-
nia”wTeatrzePolskimzaszedłnawidowni
pewienincydent.
WczasiescenymiędzyAstrowemaSonią,
kiedytaostatniachłonęłakażdesłowo
człowieka,wktórymsięzakochała,zjed-
negozrzędówrozległsięgłos:„Dykcja,
Astrow,dykcja,Borkowski!”.Słowatepa-
dływpobliżumiejsca,wktórymsiedział
razemzwidzamiprezesZwiązkuArty-
stówScenPolskich,OlgierdŁukaszewicz,
ipomyślałemwpierwszejchwili,żeto
onłajemłodszegokolegę-aktora,który
momentamiszybkoiniedokońcawy-
raźniewypowiadałniektórekwestie,co
byłouzasadnionenerwowościąiupoje-
niemalkoholowymodtwarzanejpostaci.
„AleprzecieżŁukaszewiczmainnygłos”
pomyślałem.„Aponadtonapewnonie
zachowałbysięwtakisposób”.Spektakl
trwałdalejjakbynicsięniestało,kiedypo
kilkunastuminutachznowupadłygłośne
słowa:„Dykcja,dykcja,Astrow,człowieku,
nicniesłychać!”.Tymrazemzauważyłem,
żewypowiedziałjejakiśfacetwokularach
zesrebrzystymzarostem,siedzącykilka
krzesełnaprawoodŁukaszewicza.Na
widownizrobiłsięmałyzamęt.„Czymoże
panprzestać?!”ktośzwróciłostrymto-
nemuwagęniesfornemuwidzowi,ana
scenienamomentzamarłaakcja.Tomasz
BorkowskiporzuciłnachwilęrolęAstrowa
izapytałznudzonymtonem:„Możesięza-
mienimy?”.
(FRAGMENT)