wieczorek,mogłabyszybkopodjąćdziałaniadotyczące
Springbourne.Spełniłabydanąmatceobietnicę
iAnthonybyłbyzabezpieczony,azakilkalatsam
zająłbysięwłasnymisprawami.
–Świetniewyglądasz,Caroline–pochwaliłaciotka
Gertruda,hrabinawdowaWhitely,którazwykle
szczędziłajejkomplementów.Dziśbyładlaniej
łaskawa,coznaczyło,żedotarłydoniejwieści
ospodziewanychzaręczynach.
–Dziękuję,ciociu.Topewniezasprawąsukni.
–Rzeczywiściebyłapiękna,uszytazżółtegojedwabiu,
wdodatkuzałożyładoniejjasnobrązowepantofelki
zkoźlejskóryibursztynowąbiżuterięmatki.
–Tak,ładna,tylkomazamocnowciętydekolt
–zauważyłaciotka,towarzyszącaCaroline
wcharakterzeprzyzwoitki.
–Oilewiem,takiesąterazwmodzie.
–Hm…Ijesteśtrochęblada.
Carolinecudemniebyłabiałajakścianazpowodu
napięcia,któreczuławcałymciele.Zdołałajednak
uśmiechnąćsięuprzejmie,akiedypowózstanął,wstała
zeswegomiejsca,abyopuścićpojazd.Pochwili
znalazłysięprzedrezydencjąAncasterówprzyBerkeley
Square.Przygotowaniadowyjazduniepozwoliły
Carolinepogrążyćsięwczarnejrozpaczy.Musiałasię
odpowiedniouczesać,ubrać,wydającprzytym
dyspozycjepokojówce,anastępniewybraćodpowiednie
dodatki,terazzaśsprawiaćtakiewrażenie,jakby
zamierzałasiędobrzebawić.
–Dobrywieczór,ladyFarnsworth.–Carolineskinęła