Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ależskąd.
Napewno?Groziłami,żenapuścinamnietajniaków.Niemal
żałuję,żetegodotądniezrobiłamogłabymimopowiedziećtoiowo.
Zmściwąsatysfakcjąkiwnęłagłową,energicznieporuszającswym
delikatnympodbródkiem.
Naprzykładco?
Naprzykładto,żejedynąrzeczą,jakąsięobojezajmowaliprzez
całeżycie,byłykłótnieiawantury.Zbudowalisobietenwielki,
ogromny,wstrętnydomibezprzerwysięwnimżarli.Chybażeakurat
nieodzywalisiędosiebie.
Aocosiękłócili?
OjakąśMildredmiędzyinnymi.Alewgruncierzeczyproblem
polegałnatym,żesięniekochali...niekochają...imieliotodosiebie
nawzajemżal.Mieliteżpretensjedomnie,przynajmniejtakwynikało
zichzachowania.Niewielepamiętamzesceny,którawydarzyłasię,
kiedybyłamjeszczemała.Tylkotyle,żedarlisięnasiebienadmoją
głowąbylizupełnienadzyiwrzeszczelijakobląkanewielkoludy,
ajastałampomiędzynimi.Iżejemusterczałczłonek,chybanastopę.
Onawzięłamnienaręce,zaniosładołazienkiizamknęładrzwi
naklucz.Onwyłamałdrzwiramieniem.Przezdługiczaschodził
potemzrękąnatemblaku.Ajadodałacichochodzęodtądzduszą
natemblaku.
Pigułkiniccinatoniepomogą.
Zmrużyłaoczyiwysunęładolnąwargę,jakupartedziecko,które
zachwilęwybuchniepłaczem.
Niktnieprosiłpanaoradę.Jestpankapusiem,co?Wciągnęła
powietrzenosem.Czujęodpanazapachbrudu,brudnychludzkich
tajemnic.
Przybrałemwyraztwarzy,któryodmojejstronywydawałsię
krzywymuśmiechem.Dziewczynabyłamłodaigłupia,możetrochę
otumaniona,ijaksamamipowiedziałaoszołomionanarkotykiem.
Alebyłamłodaimiałaczystewłosy.Przykromibyło,żeczujeode
mniebrud.
Wstałem,uderzająclekkogłowąpapierowegomotyla.Podszedłem
dodrzwibalkonowychiwyjrzałemnazewnątrz.Wwąskimprzesmyku