Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeistnieje?Mamzabraćpaniszalonącórkę,żeby
przypadkiemjejpaniniezamordowała?Ktotujest
szalony,pytam?
Wyszedłemwzburzonyizdecydowanyzapomnieć
osprawie.Długojednakwracałemmyślamidotej
rozmowy.Zastanawiałemsię,czyniezareagowałem
zbytostro.Odmowanicmnieniekosztowała.Nie
musiałemreagowaćwzburzeniem.Niepotrafiłem
sobieprzecieżwyobrazić,coprzeżywałapaniKlems,
wjakiejdesperacjisięznalazła.Możetuwłaśnietkwił
problem.Nierozumiałemjej,abezzrozumienianie
umiałemwspółczuć.Niesądziłemzresztą,
byzasługiwałanawspółczucie.
Natymsprawapewniebysięskończyła,gdybym
prawiemiesiącpóźniejniespotkałEleosobiście.Nie
byłemwówczaswdobrejformie.Zrozpaczliwym
zniechęceniemtęskniłemzażyciem,któremisięnie
zdarzyło.Pragnąłemsamotności,azarazemjej
nienawidziłem.Tkwiłemwklinczuiupajałemsię
bólem.
Jakbynazłośćmoimposępnymmyślom
rozpoczynałasiępięknawiosna.Słońcegrzało
rozkosznie,adeszczeprzynosiłyorzeźwienie.Świeże
trawypachniałyżyciemiprzyszłością.Patrzyłem
natozrosnącąniechęciązgorzkniałegoczłowieka,
któremuoglądanieszczęściasprawiawyłącznie
przykrość.
Elesiedziałanaszczyciezieleniącegosięwzgórza,
wcieniupierwszychdrzewpobliskiegozagajnika.Miała
pochylonągłowę.Długieciemnewłosyopadały
nabladoniebieskąsukienkę.Niepotrafięsobie
przypomnieć,dlaczegojąrozpoznałem.Niespotkałem
jejwcześniej.Pewniewcaleniewiedziałem,żetoona.
Wewspomnieniuzagnieździłasięfikcja.