Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pierwszywykład
Codziennieprzekraczamwejściegłównedomojegowydziału.
Usłużnedrzwiotwierająsięautomatycznie,wszatniczekają
uśmiechniętepanie,niezwykleuprzejmieiuniżeniemówiąc
mi„dzieńdobry”.Wokółszatnikręcąsięwiększelubmniejsze
tłumystudentów–częśćznichczekanamójwykład.Pobieram
kluczodsalinumer178iprzepychamsięprzezgąszczkobiet.
Młodychkobiet.Bostudencimojegokierunkutoprzedewszystkim
niewiasty.Schodzępokilkunastuschodachdokatedry,gdyżsala
makształtamfiteatralny.Schodzętamipróbujęogarnąćwzrokiem
to,cowidzę.Przedemnąrozciągasiękilkanaściepustychławek.
Studenci,awłaściwiestudentkizajmująostatnierzędy.Byledalej
odwykładowcy,byledalejodkatedry,amożebyledalejodwiedzy.
Rytualniewięcwydajępolecenia(ciekawym,kiedyprzeciwko
tymdyrektywomsłuchaczesięzbuntująizacznąmówićowolności
uniwersytetuiwolnościzajmowaniamiejscnasali),tradycyjnie
nasamprzódkażęwynieśćwszystkiepaltadoszatni,cokomentuję
zawszejednakowo:„Szanownipaństwo,uczelniawydajesetki
tysięcyzłotychnaobsługępaństwakomfortu.Jednymzjego
elementówjestmożliwośćskorzystaniazszatni.Proszętęokazję
wykorzystywać”.Studencirobiątobardzoniechętnie,czująsię
urażeni,bozawszełatwiejmiećpłaszcznakolanach,niżstać
znumerkiemdoszatni.Drugadyrektywabrzmi:„Proszęwynieść
wszystkiekubki,pochowaćdotorebbutelkizwodąmineralną(co
ciekawe,dominujewodaniegazowana)iwięcejproszęniewchodzić
nawykładzkawąiinnyminapojamitradycyjnieserwowanymi
wpapierowychkubkach”.Tadyrektywawzbudzajeszczewiększe
zdziwienie,graniczącezbuntem,niżowadotyczącapłaszczy.
Najtrudniejszadowykonaniajestdyrektywatrzecia–zaczynam
jątradycyjnietak:„Proszępaństwa,awłaściwieproszępań,
człowiekpachnienapółtorametra,doplujeteżnaokołopółtora
metra,niemapowodu,bysiadaćdwadzieściapięćmetrów
odwykładowcy,jesttootyleważne,dlamnieważne,że,jak
państwozauważyliście,nieużywammikrofonu,gdyżtrzymanie
gowręce(awykładam,chodząc)blokujemijedynąsprawnądłoń,