Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nigdzienieidę.
Onwśmiech.
Zostajępowtórzyłem,bo„Ziuk”wyglądałnarównegogościa.
Podobacisiętu?
Ładnietambyło,toprawda,boAlejetodzielnicawillowa,alenieoto
michodziło.Tamsiębili.Niemcównawetbyłowidać,jakktóryś
nieostrożniewystawiłarbuz,czyligłowę,przezokno.
Chcęsiębić,aniepopiwnicachlataćalboŻabkiniańczyć.Todobre
dladziewczyn.
Bićsię,powiadaszpowtórzył„Ziuk”.
Iwtedydo„Ziuka”podbiegłłącznikztelefonempolowym.
„Kalina”nalinii,paniekapitaniezameldowałipodał
musłuchawkę.
„Ziuk”przyłożyłsłuchawkędoucha,alenatychmiastodsunął
nadużąodległośćipuściłdomnieoko.„Kalina”mnieszukała.
Byłtuinadaltujest„Ziuk”powiedziałdotelefonu,patrząc
namnie.Niechcedociebiewracać.Mówi,żeprzyszedłwalczyć,
aniełazićpopiwnicachipsyniańczyć.
Zsłuchawkiwydobyłsiękrzyk.
Cojaznimzrobię?„Ziuk”spokojnieodpowiadałzdenerwowanej
„Kalinie”.Zatrzymamgo.Przydamisię,bojestmałyidrobny,
wszędziesięwciśnie.
Wsłuchawcezawrzało.
Aco,uciebiegoniezabiją?Jagodopilnuję,niebójsię.
Trzask.Topewnie„Kalina”rzuciłasłuchawkęposwojejstronie.
Wtensposóbzostałemu„Ziuka”.Chodziłemzchłopakamidokażdej