Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Ludzieciąglepragnąpoklasku.
Matowymęskigłoswypowiedziałtesłowazestoickim
spokojem.Osobastojącaobokmogłabyuznaćnawet,
żeichautorjestzupełniepozbawionyemocji.Byłoby
tojednakkłamstwo.Mężczyznaspoglądałnaleśny
krajobrazrozpościerającysięzaoknemdomku
letniskowego.Przepełnionyptasimśpiewemlaszdawał
sięzupełnienieświadomywydarzeńrozgrywającychsię
wmałejdrewnianejchatce.Mężczyznauśmiechnąłsię
mimowolnie,gdytamyślprzemknęłamuprzezgłowę.
Jesteśmytaknaprawdęmarionetkamiwrękach
ignorantów,nieliczącychsięzezdanieminnych.Ważna
jesttylkoichracja,jaktotrafnieujętowpewnymfilmie
onauczycielu.Szkoda,żewieluuważatodzieło
zakomedię.
Mężczyznazawiesiłwzroknamałymkolorowym
ptaku,któryusiadłnawerandzieiniezważającnanic,
nuciłradośnieorazdonośnieswąmelodię.
Natomiastwyjesteściejakteptaki.Pyszni,kolorowi
igłośni.Nieliczyciesięzopiniąinnych,drwicie
zobyczajówmieszkańcówtegokraju.Zichwartości.
Zichhistorii.Śpiewaciepieśńotolerancji,aletak
naprawdęzagłuszaciewszystkichwokoło.Uważaciesię
zawyrocznię.
Ptaszeknadalwesołoświergolił,niezauważając
czającegosięzanimwielkiegorudegokota.Tenpowoli
skradałsiędoniczegonieświadomejofiary,zajętej
śpiewemidemonstrowaniemwszystkimkolorowego
podgardlaorazpiersi.Mężczyznaprzyglądałsięcałej