Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II.GospodapodgodłemAniołastróża.
Czymógłbymznaleśćtutajkątek,dlamoichdwóchchłopców
ipsa,zawołałMoutierstającwedrzwiachausteryi.
Wejdźpan,dlawszystkichznajdziesięmiejsceodpowiedział
wesołygłosiukazałasięnaprogukobietaześwieżem,uśmiechniętem
obliczem.Pozwólmipan,abymcięoswobodziłaodmałegojeźdźca,
rzekłaześmiechem,zdejmującostrożnieJakóbazplecówpodróżnego.
Poczemzapytała:
Cóżtosięstałotemumalcowi,którytakspokojniewysypiasię
nagrzbieciepsa?Pięknychłopczykipoczciwezwierzę;wydajesię
jakbybyłzespiżu,stoinieporuszony,niechcączbudzićswego
towarzysza.
TymczasemodgłosrozmowyzbudziłPawła;zrobiłwielkieoczy
ispojrzałnaokołozezdumienieminiedostrzegającswegobratazaczął
mówićdrżącymzewzruszeniagłosem:
Jakób!GdziejestJakób?
JestemPawluniu,odpowiedziałprzywołany,terazniejesteśmy
jużopuszczeni.Czywidzisztegozacnegoczłowieka?Ontonas
tusprowadził,będzieszmiałzarazzupę.NieprawdażpanieMoutier,
panbędzieżtakidobry,idaszzupyPawełkowi?
Niewątpliwie,mojedziecko,zupyiwszystkiegoczego
mupotrzeba.
Gospodynipatrzyłaisłuchałazwielkiemzdziwieniem.
Moutierspostrzegłszyjejzdumienie,rzekł:
Zapewnechciałabyśpanidowiedziećsięwjakisposób
spotkaliśmysięzesobą.Zarazpaniąobjaśnię.Znalazłemtychdwóch
chłopcówwlesieizabrałemichzesobą.Tenmalec,przyczem
pogładziłpogłowieJakóba,tenmalecjestdobrymidzielnym
chłopcem;opowiempanipóźniejjegohistoryę,więcsamaosądzisz;
aleraczpanidaćtymbiednym,głodnymdzieciakomzupy
ipokawałkupieczenidlanaswszystkich.Opsie,moimstarym
przyjacielu,sampomyślę,nieprawdażkapitanie?
Kapitanodpowiedziałporuszającniecoogonemipolizawszyrękę
pana.
MoutierzdjąłpłaszczswójzPawłaichłopcyzasiedlinapodłodze.
Pawełciąglesięoglądał,śmiałsiędoJakóba,doMoutieriściskał
zaszyjępsa.
Gospodyniprzygotowałaśniadanie.Wkrótceteżposadziłaprzystole
dzieci,nalawszyimwielkitalerzzupy,podałaprzytemchleb,ser,