Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdziespotkaćtakieosoby?Wnajtańszychhostelach,wwypełnionychzapachem
kadzidłemświątyniach,wlokalnychbarach,gdzieprzesiadujągłówniemiejscowi.Zawsze
czekałem,ktośpierwszydomniepodejdzie.Wolałemobserwować.Obawiałemsię,żepo
kilkuminutachpogawędkinastąpikurtuazyjnepożegnanie,bocośbardziejinteresującego
zadziałosiękilkakrokówdalej.Miałemwrażenie,żewiększośćtychosób,jeździzmiejscana
miejscedlaczystejrozrywki,nienadająctemuznaczenia,trochębezrefleksyjnie.Możesię
mylę,wkońcunigdyniepozwoliłemsobienagłębsząrozmowę.Możepoprostuimwtedy
zazdrościłem.
ZawszetkwiłemgdzieśmyślamiifizycznościąpomiędzyEuropą,BliskimWschodem,
apółnocnąAfryką.Udałomisięwkońcuprzełamaćizaufaćtymwszystkim,którzypakują
plecakiruszająbezzbędnychanalizdoAzjiPołudniowo-Wschodniej.Przeztrzytygodnie
wTajlandiiiKambodżyposzukiwałemukrytegotutajmagnetyzmu,któryprzyciągamasyludzi
zewszystkichstronświata.Toistnyfenomen,któregoopisunieoddadzążadneksiążkilub
przewodniki.Dopieroprzyjazdwtestronypozwoliłmizrozumieć,ocochodzitymwszystkim
ludziom.Todziwnewołaniejużmnienieopuściło,ajakiśczastemustałosięnatylesilneby
zagłuszyćjakiekolwiekwątpliwości.
Potrzechlatachodszedłemzpracy.Chęćpodróżowaniabyłajednymzpowodów.
Potrzebowałemresetu,odpoczynku,spojrzenianażyciezdystansu,czasunazagojenieran
powstałychwbezsensownychpotyczkach.Musiałemposkładaćswójcharakterposzargany
pozornymopuszczaniemstrefkomfortuiwystawianiemsięnaciągłepróby.Mamproblem
zfunkcjonowaniemwodizolowanymświecie,pełnymsztucznychreguł,fasadowychwartości,
płytkiejnowomowy,małychrozmów.Chybadoniegoniepasuję,napewnonieteraz.Karta
znumerempracownika,którątrzebaodbićnabramce,nieotwieraświatarzeczywistego,aten
chcępoznawać,właśnieteraz.
Niemogępowiedzieć,żetodoświadczeniezupełnieniczegomnienienauczyłoinie
pozwoliłomizgromadzićpewnejsumypotrzebnejdoswobodnegopodróżowaniaprzezjakiś
czas.Jaoddałemczęśćsiebie,otrzymująccośinnegowzamian.Typowatransakcja.Miałaswój
początek,terazmaswójkoniec.
Decyzjaoodejściuzpracyniebyławcaletakatrudna.Najtrudniejsząrzecząbyło
opuszczeniemojegomieszkania.Podziesięciulatachwyprowadziłemsięzmojego
czarnobiałego,uporządkowanegoświataipozwoliłeminnym,abywnimzamieszkali.Teraz
wiem,żetkwiłemwtoksycznymzwiązku,któryniepozwalałminadłuższąrozłąkę,hamował