Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciebie,aleidlaKajetanabyłabyzastara.
MarkadotknęłysłowaowiekupannyKlarybelli.
Toludzkiewzględyrzekłniegodneduszczułych.
Saturn12niemaskrzydeł,aAmor13jema,idlategounosi
sięnadprzestrzeniąiczasem.
Możeteżodleciećnatychskrzydłach,jakwróbel
odparłCywińskiimachnąwszyrękąpowtórzył:
Trzebastrąbićpsy.
Poczymodwróciłsięwstronęboruipodniósłróg
doust.
Jegozdrowe,wyszczypaneprzezmrózpoliczkiwydęły
sięjakbanie,zoczupozostałytylkoszparki,ustawpiły
sięjakbyzchciwościąwnasadęrogu,agłowaprzechyliła
sięwtyłinabok.Mocnedźwięki,wktórychbrzmiało
nawoływanieirozkaz,wypadłyzeskrętówrogu
iprzeleciały,natarczyweiradosne,nadśnieżnąrówniną
kulasowi.Tamwniknęłymiędzypnieiszłydalej,wgłąb,
wgęstybór.
MarekspoglądałnaCywińskiego,któregogłowa
podobnabyławtejchwilidogłowydmącegowkonchę
trytona,tonabiałypasśniegupodlasem,naktórym
mogłypojawićsiępsy,aCywiński,nabierająckątemust
powietrzadopłuc,dąłnieustannie,otwierając
iprzymykającoczy.Podługimdopieroczasie,zmrocznej
gęstwinywynurzyłsięnaśnieżnefioletyjedenpies,który
nawielkiejpodleśnejprzestrzeniwydawałsięjak
zabłąkany.Przezchwilębiegłtruchtem,wmilczeniu,
anastępniewpadłszynajedenztropów,którymi
popstrzonebyłocałepole,począłposzczekiwać,araczej
skamleć,zarazemnamiętnieifrasobliwie.
Cywińskispuściłróg,odetchnąłgłębokoirzekł:
ToSurmacz...Jucha14mydlioczy,bowie,żegoni