Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kierowcawłączyłradio.Wnętrzesamochoduwypełniłydźwięki
muzyki.PieprzoneU2.
Możepanzmienićstację?
Pewnie.
NacośbezBono.Cokolwiek.
Jasne,szefowo.
Wróciładoprzeglądaniaserwisówinformacyjnych.Narazie
nastronachgłównychgościławojnamiędzyPiS-emaPlatformą.
Chińskaepidemiapojawiałasiętylkowkontekścieniepotwierdzonych
plotekozasięguchoroby.
„NalogikępomyślałaOlgagdybyrzeczywiściegroziłonam
cośzłego,chorobapanoszyłabysięjużpoEuropie.Jużbyśmyotym
wiedzieli.Atymczasemserwisymilczą”.
Jechaliwolno.Kierowcapróbowałprzebićsięnaosiedlowądrogę
polewej.Gdyudałomusięzjechaćnaodpowiednipas,kątemoka
zobaczyła,żepodrugiejstronienaprzystankuautobusowymludzie
zbierająsięwokółkogoś,ktowyglądałjakbezdomny.Mężczyzna
lubkobieta,boztejodległościtrudnobyłoocenićleżałnaziemi.
Młodadziewczynapodłożyłajemulubjejplecakpodgłowę.Stojący
zaniąchłopakpołożyłdelikwentanaboku.Aletoniepomagało.
Człowiekcałyczassiętrząsł.Zupełniejakbydostałatakupadaczki.
Mercedesskręcił.Olgaobejrzałasięzasiebie.Tobyłmężczyzna.
Gdytraciłagozpolawidzenia,przestałsiętrząść.Ciałowygięłosię
włuk,apotemopadłobezwładnienachodnik.
12.45,PARKINGPRZEDLICEUM
Karolzaparkowałbmwtużobokbramy.Pozakończeniusłużby
wykonywałróżneprace,alebyciekierowcąOlgi,czybardziej
Dominiki,byłoabsolutnieczystąprzyjemnością.Czekającnakoniec