Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
—Tak.
—Onicośzabrali?
—Możejakieśpapiery.Niemogłamsprawdzić.
—Itosięstałodziśrano?
—Półgodzinytemu.Aledwóchinnychbyłotujuż
przedwczoraj.
—Ajaknatozareagowałpanimąż?
—Niewiem,bogoniewidziałam.
—Zarazprzyjadę.
Maigretjeszczewtoniewierzył.Niedokońca.Podrapałsię
pogłowie,wybrałdwiefajki,wsunąłjedokieszeniiuchyliłdrzwi
dopokojuinspektorów.
—KtóryśzwassłyszałcośostatniooLognonie?
Nazwiskojakzwyklewywołałouśmieszki.Nie.Niktnicnie
słyszał.InspektorLognon,pomimożarliwychpragnień,nienależał
doekipyzQuaidesOrfevres,tylkododrugiegookręgu
IXdzielnicy,jegobiurobyłowkomisariacieprzyulicy
LaRochefoucauld.
—Gdybyktośomniepytał,wrócęzagodzinę.Jestjakiśwóz
nadole?
Włożyłswójgrubypłaszcz,odnalazłnadziedzińcumały
samochódpolicyjnyirzuciładresnaplacuConstantin-Pecqueur.
NaulicachbyłorównieżywiołowojakpodszklanąkopułąDworca
Północnego,przechodniezestoickimspokojemprzyjmowalistrugi
wodylecącepodichnogispodkółaut.
Kamienicabyłazwyczajna,bliskostuletnia,bezwindy.Maigret
wspiąłsięnapiątepiętrozzadyszką;jednezdrzwisięotworzyły,
nimzdążyłzapukać,ipaniLognon,zzaczerwienionymioczami
inosem,wpuściłago,mrucząc:
—Jestemtakwdzięczna,żepanprzyszedł!Gdybypanwiedział,
jakpodziwiapanamójbiednymąż!
Toniebyłaprawda.Lognongonienawidził.Lognonnienawidził
wszystkich,którzymieliszczęściepracowaćnaQuaidesOrfevres,
wszystkichinspektorówzrangąwyższąniżjego.Nienawidził
starszychodsiebiezato,żebylistarsi,amłodszych,bobylimłodzi.