Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mylę,trochęmnąpogardzali,atrochęmizazdrościli,uważalimniechybazaprzygłupiego
dziwaka,którymiałfart.Janawernisażachpopijałemipozwalałemsięfotografować,ciz
aparatamipstrykaligęsto,twarzbrzydkaipobrużdżona,zdziurąwczole,musiałemrajcować
ichzawodowo.
Wupadkuzeschodówwdzieciństwie(stądtowgłębieniewmoimczole)upatrywałem
przyczynęniemożnościnauczeniasięjakiegokolwiekjęzykaobcego,chociażwiedziałem,że
jesttopróbadośćnaiwnejracjonalizacjitajemnicy,bojakżeinaczejnazwaćmoją
nieprzenikliwośćjęzykową,gdyposiadasięwarunkisprzyjająceopanowywaniuobcych
mów,dobrąwolę,znakomitąpamięćiniezłysłuch.Zaczynałemsięuczyćkilkadziesiątrazy.
Językiobcebyłydziwkamidostępnymidlawszystkich,powiadałemsobie,opróczmnie.Po
cóżzresztąmówićozachodnichjęzykach,różniącychsięznacznieodpolskiego,kiedynawet
pokrewnyrosyjskibyłdlamnienieosiągalny;wgimnazjumsprzyjałamihistoria,miałem
opanowanyżyciorysSosopopolsku,dlaprzyzwoitościdodawałemdoniektórychsłów
końcówkę,,ow”iwtychczasachtowystarczyło,abydostaćtrójkę,późniejnaAkademii
SztukPięknychpodobałemsięlektorowirosyjskiegoijakośzaliczyłem.
WysłałemdoMülleradepeszę(zredagowanąprzezcieciaponiemiecku;honorarium:
ćwiartka)potwierdzającąprzylot,potempozałatwieniuformalnościdrugązterminemi
godziną.Paszportdostałemposiedmiutygodniachodzłożeniakwestionariusza,wizę
szwajcarskąwtrzydni,musiałemuporządkowaćjeszczetrochęswoichspraw,dwamiesiące
zeszło.
Poszedłemwdniuodlotudofryzjera,kazałemściąćmojekonwencjonalniespadające
naramionawłosyigdywlustrzezobaczyłemfryzuręamerykańskiegostudentazlat
pięćdziesiątych(jeżykzprzoduwysokina3/4zapałki),poprosiłem,bymiwystrzygł
maszynką,apotemwygoliłbrzytwą,krzyżnagłowie.
Chcepanzaniemieckąkurwęchodzić?zapytałfryzjer.
Zakład.
Oco,jeżelimożnawiedzieć?
Dziesięćflaszek.
Opłacasięuznałfryzjeriprzystąpiłdodzieła.
Nalotniskupojawiłemsięokołopołudnia,byłemwefraku,sztuczkowychspodniach,
lakierkach,zamiastkoszulizplisowanymgorsemmiałembatystowądamskąbluzkę
ozdobionąhaftemkrzyżykowym,któraopinałamójtorsjakkondomwiadomoco,zarostna
piersiachczerniałpodniąfrywolnie;naramionachszuba,nagłowiecylinder,wustachcygaro
kupionewsklepiekubańskim,wlewejręcepodzwaniającaszkłemwalizka.MojenNogi”w
skrzyniachzwiórkamiodjechałypoprzedniegodniadoSzwajcariipociągiem,kluczod
mieszkaniadałemrozwodzącejsięznajomej,niktmnienieodprowadzał,nikogonie
zostawiałem,szedłemlekkiiwolny,lakierkiniosłymniełyżwowopoposadzcedworca
lotniczego,wszyscyoglądalisięzamnątak,jaknatozasługiwałmójkostium.
Panienkaprzywadzeodebraławalizkę,zważyła,dałamikartonik,ustajejdrżały
podejrzanie,pyknąłemcygaremiposzedłemkudwomumundurowanym.
Jedenstarszy,popięćdziesiątce,drugimłodziak,dwudziestodwuletnichyba,który
gwizdnąłnamójwidok;skarconyspojrzeniemprzezstarszegominęzrobiłpokerową,
natomiaststarszyuśmiechnąłsię,językiemlubieżniepowargachprzewinąłipoprosiło
paszport.Wertowałgopodejrzaniedługo,odeklaracjęcelnąpoprosił,kilkakrotniechyba
przeczytał,chociażwewszystkichrubrykachdotyczącychwywożonychprzedmiotówsłówko
nnic”widniało.Oddałmiwreszciepaszportideklarację,znówuśmiechserdeczny,miłosny
prawieiprzesunięciekoniuszkiemjęzykapowargach,ndokabinypananachwileńkęproszę”
powiedział,amłodziakzapatrzonydotychczaswkraternamoimczolentak,tak”mu
przybasował.
3