Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niekiedywmatcebudziłosięnagleniezadowoleniezsyna.
Myślała:
„Wszyscyludziejakludzie,aonjakmnich.Zasurowynaswoje
lata.”
Czasemzastanawiałasię:
„Możesobiedziewczynęjakąznalazł?”
Alenawłóczeniesięzdziewczętamitrzebapieniędzy,aPaweł
oddawałjejprawiecałyswójzarobek.
Takpłynęłytygodnie,miesiąceiniepostrzeżenieminęłydwalata
tegodziwnego,milczącegożycia,pełnegoniejasnychmyśliitrwóg,
którepotęgowałysięnieustannie.
IV
Pewnegorazupowieczerzy,Paweł,zaciągnąłfirankęwoknie,
usiadłwkącieizawiesiwszynaścianienadgłowąblaszanąlampę,
zacząłczytać.Matkazmyłanaczynia,wyszłazkuchniipowoli
zbliżyłasiędoniego.Pawełpodniósłgłowęispojrzałnaniąpytająco.
–Janic,Pasza.Jatylkotak…–powiedziałaprędkoiodeszła,
zzakłopotaniemporuszającbrwiami,zamyślonaizafrasowana.Chwilę
stałanieruchomonaśrodkukuchni,umyłastarannieręceiznowu
wróciładosyna.
–Chciałamsięciebiespytać–powiedziałacichutko–cotytak
wciążczytasz?
Pawełzamknąłksiążkę.
–Usiądź,mamo…
Matkausiadłaciężkonaławie,wyprostowałasięiznapiętąuwagą
oczekiwałajakichśważnychsłów.