Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
włosy,kolczykiwrozmaitychmiejscach,profesjonalnie
pomalowaneczerwoneusta,wjakichnigdynie
wyglądałabymdobrzezeswojącerąrudzielca.Aich
dodatkimiaływięcejobróżekinabijanychćwiekami
rzemyków,niżpasowałobytodoflanelowejkoszuli.Jedna
zdziewczynnosiłanawetdżinsoweogrodniczki
zobciętyminogawkamiiniezapiętąjednąszelką.Ajanie
by​łampun​kroc​kówąby​łamcho​lernąPunkyBrew​ster.
Przynajmniejmojeglanybyłymarkowe,akreskiwokół
oczunieskazitelne.Wiedziałamtonapewno.
Doskonaliłamteprzeklętekocieoczy,odkądskończyłam
dziesięćlat.Adopókiprzechodziłamzklasydoklasy,
dopótymoihippisowscyrodzicenieprzejmowalisiętym,
jakimammakijażanijaksięubieram,anitym,iloma
przekleństwamirzucamprzystole(przez„stół”
rozumiemtackę,naktórejjadamprzedtelewizorem
wsaloniku).Więcstanęłamnauboczuipróbowałamsię
niegapić,polegajączarównonaswoichcamelach
lightach,jakinanadziei,żektośprzynajmniejzachwyci
sięmo​imikre​skaminapo​wie​kach.
Patrzyłam,jakchłopakiobściskują,przygniatają
iprzytulająswojedziewczyny,iobserwowałam,jak
wielkiecyckitychlasekpodskakująprzykażdym
chi​cho​cie.
Założęsię,żeuprawiająseks
,pomyślałam.
Każde
znich
.
Twarziszyjanaglezaczęłymnieswędziećidostałam
wy​pie​ków.
Aaaa,ate​razsięczer​wie​nię.Cu​dow​nie
.
Zwiesiłamgłowęipopatrzyłamnabuty,któremogłam
dostrzecbeznajmniejszegoproblemuzewzględu
nacał​ko​witybrakpiersi.
Dlaczegoniejestjużmodnyheroinowyszyk?Może