Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Paryż,1938
Bocóżbyćmoże,jeślimjazaginął?...
Nawszystkomroknicościnieprzebytyspłynął
JANKASPROWICZ,
Diesirae
Towszystko?Nieodrywałwzrokuodpudełka,
zesztywniałymipalcamipróbującszacowaćjego
zawartość.Pojemniknaposegregowanelisty,który
wręczyłamustarsza,dziwacznieubranakobieta,był
nieduży.Ot,małepudłonakapelusz,odśrodkawybite
spłowiałymaksamitem.Spomiędzyniedbale
powrzucanychkartek,poskładanychnaczworo,wypadały
drobinkipopiołu,pokruszoneliścieiinnebliżej
nieokreślonepaprochy.Próbowałstrzepywaćznich
narosłąlatamipatynę,alenieotwierał,nieczytał
treści.
Mieszkanie,kiedyśtakjasneipełnerozproszonego,
przymglonegoświatła,terazzionęłociemnością.Był
wiosenny,wczesnywieczór.Wszystkiestłoczone
wprzestrzeni,narosłelatamisprzęty,pakunki,stosy
materialnejmagmynadawałypracownicharakter
dziwacznyiduszny,pokrytykurzemiśluzemsamotnej
starości.Byłastarato,cojeszczedwadzieścialattemu
uchodziłozauroczyekscentryzm,dzisiajtchnęło
dziadostwem,dziwactwem.Onteżbyłjużstary,ale
zamiastobrastaniawniepotrzebneprzedmiotyipamiątki
kurczyłsię,znikałimalałnarównizcałymswoim
dobytkiem.Wmieszkaniustarejkobietyprzedmioty
stanowiłybarykadęspiętrzonahałdanadmiarumogła
odstraszaćnadciągającąśmierć,zwodzićwśród
gąszczupułapek.Lokatorkaistrażniczkamagicznego
labiryntumogławkażdejchwilizamienićsięwjeden
zeswoichnieruchomychstosów,pokrywałbowiemten