Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wjeżdżałnawzgórzeiznikałzanim.Keziaprzygryzławargę,zaś
Lottie,najpierwstarannieposzukałachusteczki,apotemwybuchnęła
szlochem.
Mamo!Babciu!
PaniSamuelowaJosephsotuliłaniczymwielka,ciepła,jedwabna
osłonkanaimbryk.
Niebartwsię,kochaneczko.Bońdździelna.Chodździe,
pójdziebynagóre.
OtoczyłapłaczącąLottieramieniemizabrałają.Keziaruszyła
zanimi,wykrzywiającsięnawidokpaskaprzyspódnicypaniJosephs
jakzawszebyłrozpiętyizwisałyzniegodwieróżowesznurówki
odgorsetu…
ŁkaniaLottieuspokoiłysięwtrakciewchodzeniaposchodach,
akiedystanęławdrzwiachpokojudziecinnegozespuchniętymi
oczymainosemjakczerwonakulka,wzbudziłazachwytmłodychSJ-
ów,którzysiedzielinadwóchławkachprzydługim,przykrytymceratą
stole,aprzednimistałyogromnetalerzepełnechlebazesmalcem
idwadzbanki,znadktórychlekkosiędymiło.
Cześć!Ryczałaś?
Ooo!Oczycisięcałkiemzapadły.
Patrzcie,jakimaśmiesznynos.
Całajesteśwczerwoneplamy.
Lottiepoprostuzrobiłafurorę.Czułatoipuchłazdumy,
uśmiechającsięprzytymnieśmiało.
SiadajkołoZaidie,balutgaodezwałasiępaniSamuelowa
Jopsephsaty,Kezia,usiądźkołoBosesa.
Moseswyszczerzyłsięiuszczypnąłją,kiedysiadała,aleudała,
żeniepoczuła.Nienawidziłachłopaków.
Nacomacieochotę?zapytałStanleybardzouprzejmie,
zuśmiechempochylającsięnadstołem.Nacomacieochotę