Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owinęłasięręcznikiem,igroźnieruszającwąsem,wyzwał
Renoiranapojedyneknaszabledokrwiostatniej.
NasekundantówwyznaczonoManeta,malującego
wpobliskimlesie
Śniadanienatrawie
,orazJoyce’a,który
zpowodusłabegowzrokuorazdużejilościalkoholu,
pitegononstopprzezdwatygodniezHemingwayem
iScottemFitzgeraldemnajpierwnaranczopodCooke
CitywMontanie,apotemwKeyWestnaFlorydzie,
zamiastdoParyżatrafiłnakozackieDzikiePola.
Kiedysięobudziłemtymrazem,uznałem,żewszelkie
dalszepróbywdziedziniesnuniemająnajmniejszego
sensu,więcpoprostuwstałemzłóżka,nieodwołalnie
porzucającświatnocyorazwszystkiejegotajemnice
iwkroczyłemdotwardej,brutalnejrzeczywistości.
Oczywiście,najpierw,jakzwykle,poszedłemdokuchni.
Spojrzałemprzezoknoipociemnych,niskopłynących
chmurachpoznałem,żeniebędzietodzieńaniudany,ani
przyjazny.Niebawiącsięwięcwżadnerutynowe,
zupełniewtejsytuacjibezsensownedziałaniatypu
śniadanie,kawaitakdalej,odrazuwziąłemzlodówki
butelkępiwa,otworzyłemipotraktowałem
bezkompromisowo,czyliwkrótkimczasiewypiłem
całą.Natychmiastpoczułemulgę.
Chmurytymczasemprzerzedziłysię,podniosły
inachwilęzaświeciłosłońce.Odczytałemtojakoznak
zesłanyzniebios,amianowicie,żerzeczrozpoczętą
wsposóbtakudanynależykontynuować.Zrobiłem
towięcnabalkonie,delektującsięwidokiemświeżej
zielenidrzewikrzewóworazsłuchaniemśpiewuptaków.
Zoknasąsiedniegomieszkaniadolatywałydźwięki
melodii
Loversinthewind
RogeraHodgsona.Słuchałem
jejzwielkąprzyjemnością,botobyłanietylkojedna
zmoichulubionychmelodii,aleprzedewszystkimwiązała
sięzniąpięknahistoriasprzedwielulat.Bowłaśniedzięki
tejmelodiipoznałemwtedywCzarnymPotokuKlaudię
ipotemspędziliśmyzesobątrzywspaniałe,