Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
apełnepoliczkipodchodziłydogórytak,żetychcieniprawieniebyło
widać.
Trochęracjimieli,tylkodziwnietowyrażali.Rzeczywiście,
KonstablerwachetojużprawieprzedłużenieHauptbahnhofu,takjakby
dworzecrozrósłsięodwiestacjeU-Bahna,takjakrozrastająsię
nowoczesneosiedlanaprzedmieściach.Tyletubezpańskichpsów
iludzi,niedobitkówkapitalizmu.Wczorajwieczoremktośpalnął
„nietopitków”iwszyscyryknęlijakjedenmąż.Jakgłodnelwy,tak
brzmiałwjejuszachtenśmiech,alemożepoprostuzawolnowczoraj
piłainienadążała,toczasemjejsięzdarzało,chociażcorazczęściej
dotrzymywałaimkroku.
Tak,mielirację,sporotubyłożebraków,szczególniekobiet
wchustachznierównowyciętymiprostokątamiztektury,pewnie
wyłowionymizkoszanapapiery,tamtylegnieciesięopakowań
zAmazona.Natekturzenapisanebyło„dwójkadzieci,proszę
opomoc”takimprawieniemieckim,liczbyzawszebyłyliczbami,
asłowoKinderkażdyznałchoćbyprzezKindergeldalboinnedotacje.
Czasemdziecinatekturzebyłapiątkaalboszóstka,„pocotalicytacja,
pocotenpośpiech?”,śmialisięwbarze,adziśzatrzymałasię,
wrzuciłaeurodoblaszanegogarnuszka,bogłupiojejzrobiłosię
zawczoraj,choćprzecieżtylkosłuchałaistarałasięuśmiechać
wodpowiednichmomentach.
Ichbiuroleżałowysokonadmiastemidużozsamą
Konstablerwacheniemiałowspólnego,właściwietylkoadres
iwejście,nanieskażonymdziesiątympiętrze,zktóregoniewidać
nawetdworca,tylkoszklanewieżowcebanków,którełapałysłońce
iodbijałyjemiędzysobąjaklustra.Rzucałyteżcień,musiałyrzucać,
alenakogoiile,stądciężkobyłopowiedzieć.Naprzeciwkonich
rezydowałdentysta,któryprzyjmowałpacjentówprywatnychizkasy
chorych.Jakimcudemostałsięnatympiętrze,niewiadomo,aledzięki
temuwwindziemożnabyłojeszczespotkaćkogośpozanimi.Bez
krawatu,beztorbynalaptop,zzarostemalbowózkiem.Kogoś,kogo
akuratzabolałząb.
Pierwsze,corobiła,gdydotarładobiura,tootwierałaokno,
bobałasię,żepodrodzejejubraniaprzeszłydymem.Zkosza