Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
ROZDZIAŁV
WdrodzepowrotnejdobiuraserceElzydoznałoulgi
imogłaznowumyślećjasno.Niepowiedziała
Hallamowiwszystkiego.Niewiedziałnicojejnocnych
mękach,gdyMaurycyTarnsiedziałprzedzastawionym
butelkamistołemiprzemawiałdoniejuparcie,ażjej
sięwgłowiekręciło.Sądziła,żejegopośredniealuzje
omałżeństwie,jegozaletachikorzyściach,byłytylko
objawemgadatliwości.Terazzrozumiałaichcel.
Zmieszanaioszołomionausiłowałaustosunkowaćsię
dojegoniezwykłejpropozycji.Dawniejniepijałtak
wiele.Zdusiławestchnienie,gdytaksówkawjechała
wWoodStreetizapukaławszybę,abyzatrzymać
samochód,zanimdojedziedodomufirmyAmery
&Amery.
Byłojużwpółdotrzeciej,gdywbiegałapowąskich
schodachwnadziei,żeniemiłyszefjeszczenaniąnie
dzwonił.Gdyotworzyładrzwidoswegopokoju,ujrzała
nakrześleprzyokniejakiegośczłowieka.Choćdzień
byłgorący,nosiłpalto,naktóregokołnierzspadały
jegoczarnewłosy.Odwróconybyłdoniejtyłem
inapozórzupełniezajętyobserwowaniemulicy,gdyż
dopierousłyszawszyszmerzamykanychdrzwiodwrócił
sięnagleiwstał.PrzezchwilępatrzyłanańElza
zotwartymiustami.ByłtoChińczyk!
Ubranybyłwedługnajświeższejmody.Paltobyło
wcięte,szarespodniewpaskistaranniewyprasowane,
nalakierkachnosiłbiałegetry.Modnykrawat
ieleganckierękawiczkibyłyzupełnieeuropejskie.Ale
twarz!Niezgłębioneoczyzapowiekamibezrzęs,żółta,
pergaminowaskóra,bezkrwistewargi,wystającekości
policzkowe–Elzanigdyjeszczeniewidziałaczegośtak
brzydkiego.Jakbyczytającwjejmyślach,rzekł
najczystsząangielszczyzną:
–Takiczłowiekjestpiękny,jakimgonaturauczyniła.
FengHo,BaccalaureusScientiis–proszę,otomoja
karta.–Zlekkimukłonempodałjejpodłużną
wizytówkę,którąprzyjęłamachinalnie.