Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
6.Warszawa,1967
–Jedz,skarbie.Specjalniewstałemoszóstejrano,żebyusmażyć
ciplacuszkinaśniadanie.Atytylkodłubieszwtalerzuizachwilę
spóźnimysiędoszkoły–westchnąłKuba,apotemziewnąłjak
krokodyl.
Niebyłprzyzwyczajonydotakwczesnychpobudek,bopracował
główniewieczoramiiwnocy,alegdyNadiawyruszaławswoje
dalekiepodróże,musiałprzestawićswójorganizmnainnyrytm.
Zajmowałomutozawszekilkadni,zanimzdołałprzywyknąć
dodźwiękubudzikaoszóstejrano.
–Babciarobilepsze.Tynieumiesz.–NaburmuszonaMajkawydęła
usta.
Kubaniechciałmówićcórce,żejejbabcianiemapojęcia
ogotowaniu,tylkorobitozaniąjejgosposia,Hankazaśjedynieudaje
wprawnąkucharkę,podsuwającpodnosMajkifrykasywpostaci
placuszkówzjabłkami,naleśnikówztwarożkiemczychrupiących
plackówziemniaczanychześmietaną.
–Alebabciaznaminiemieszkaimusiszjeśćto,coprzygotuje
mamaalboja–zirytowałsięKuba,bootejporzedniadośćszybko
traciłcierpliwość.
Chciałjaknajprędzejodprowadzićmałądoszkoły,bypotemwrócić
dodomuiprzespaćsiękilkagodzin,zanimnapowrótstaniesięojcem,
gosposią,awieczoremmuzykiem.
–Mamateżnieumierobićplacuszków.–Majkawzruszyła
ramionami.
–Alejakośwszystkiezjadasz.
–Boniechcę,żebyjejbyłosmutno.
–Pewnie,alemnietomożebyćsmutno–burknął.
–Tyniepłaczesz,bojesteśchłopcem–odparła.
–Chłopcyteżsięsmucą–jęknął.
–Nodobrze,jedenzjem.Ichcędzisiajiśćwniebieskiejkokardzie
–oznajmiła.
–Niemaniebieskiej,zrobiłaśzniejsukienkędlalalki.Powiedziałaś,
żedługiekieckisąniemodneizafundowałaśjejminizkokardy.
Pójdzieszwczerwonej.
Majkamiałaprawiedziesięćlat.Wciążbawiłasięlalkami,ale
jednocześniebyłajużnatyleduża,byzwracaćuwagęnaswójwygląd.
Zapewnemiałatopobabceimatce.