Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DariuszKankowski:RE-HORACHTEPierwszespotkanieRW201
Wodpowiedziuśmiechnąłsięrównieżprzybysz.
Taksięskłada,żeniemamdokądwracać.
Wieszco,zaczynaszmniedrażnić.
Przybyszporuszyłsiędopiero,gdyArielsięzamachnął,izłatwościąodparował
atak.
Chceszsiębawić,tak?syknąłAriel.
Zadawałkolejneciosy,aleprzeciwnikblokowałkażdyzespokojem,samemu
nietrudzącsię,byuderzyć.Arielzmęczyłsięizacząłobawiaćrywala.
Cośtyzajeden?wysapał.
Ktoś,kogonadługozapamiętasz.
ZgardłaArielawydobyłsiędziwnywarkot,poczymznówzaatakował.
Przybyszbłyskawiczniesparowałjegociosiprzyłożyłmuwtwarzprzedramieniem.
Arielaodrzuciło;upadłnaziemię.Szybkowstał,bynieokazaćsłabości.
WostatniejdesperackiejpróbieruszyłdzikonawrogaiwtedyRadek,dotąd
przyglądającysiębiernie,postanowiłzadziałać.ZziemikopnąłArielapodkolana
tenzachwiałsięizkrzykiemwylądowałnaglebie.Radekwstałiuśmiechającsię
drwiąco,spojrzałnaniegozgóry.
GdyArielodkrył,ktogopowalił,wyglądał,jakbymiałsięzarazrozpłakać.
WzrokiembłądziłdesperackoodRadkadoprzybysza,poczympokręciłgłową,wstał
niezdarnieiuciekł,potykającsiępodrodze.Strachdodawałmusił,więcjużpo
chwilistraciligozoczu.
Radekpoczułwewłosachpowiewchłodnegowieczornegowietrzyku.Zapadła
cisza,odgłosyzwioskiwydawałysiębardzoodległe.Zostalitylkooni,przyjemny
wiatriwielkiesłońce,kończąceswójżywot,bynazajutrzodrodzićsięnanowo.
SzymoniArturmilczeli,zacoRadekbyłimwduchuwdzięczny.Może
podskórnieczuli,coznaczydlaniegotachwila.
Patrzyłnaprzybyszabezsłowa.Tonapewnobyłon,nieżadnazjawa.Powrócił.
34