Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
PojawianiesięispotykaniepannyOpolskiejwywierałonaGłów-
niakuwrażenie,doznawałpewnegowstrząsu,czemusięsamwcalenie
dziwił,miałbowiemlatdwadzieściaipannabyłaładnaipokaźna.
ZaczęłamusięnawetDpsiakrew”podobać,gdyprzypadkiemlosze-
tknąłgoześlicznąwiejskądziewczyną,KasiąMiętusówną,któraprzy-
chodziłaposwojąmałąsiostręodwiemilezPolanki,gdzieszkołynie
było.PokilkukrótkichrozmowachjużKasięmiałpotajemnieusie-
bie,opannieOpolskiejzaśpomyślał:Dniechcięgęśkopnie!”.
IlerazypotempannaOpolskawchodziładopokojuJacusialub
spotykałagowdrzwiachczynadziedzińcu,Główniakstarałsięmieć
równieobojętnywyraztwarzy,jakona.
Niemógłjednaksięwstrzymać,choćczułwłasnągłupotęwtej
mierze,odopowiadaniaKasiMiętusównieowewnętrznymwyglądzie
dworukresowickiego,ojegomeblach,obrazach,kredensie,oileto
widział,fortepianie,oilegosłyszałzdaleka,liberiisłużbowej,powo-
zach,koniachistrzelcach,oilecozobaczył.
WizytanocnapannyOpolskiejmiaławsobiecośniepojętego,coś,
coprzechodziłozupełniegranicejegopojęcia,jegowyobraźni,jego
jestestwapoprostu.Zgłupiał.
Isiedziałnakrześletakigłupi,ażsięobudziłaKasia,przeciągnęła
siędotrzaśnięciakościispytała:
–Świta?
–Jeszczenie–odpowiedział.
–Cosiksiemiśniło...Zehawbyłakresowickapanna...
–Takcisięśniło?
–Tak.Cosikgadaładomnie...Dałamipółkwaterekzimnegomli-
kapić...PotemmnieCyganścigał,chustkemizgłowyzdar...Apon
niespali?
–Nie.
Kasiaziewnęłairzekłazprzymileniem:
–Jescenoc––ajosama?
–Jużzarazbędziedniało–odpowiedziałGłówniak,choćbyłodo-
pierowpółdotrzeciej.
–Juztrzaiść?
–Już.Bliskoszósta.
–Ojej!
Kasiazerwałasięnarównenogi.
–Jaktozleciało–rzekła.–Widzicie.Jomyślała,zejescecwortejni
ma.Musemlecieć,pókilnoc.Bilibymniematusiawchaupie!Jutro
przyjść?
16