Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Mójojciec.
-Czyten,któregozamordowano,wychodziłzhotelu.
-Tak.
-Ilerazy?
-Razwyszedłokołojedenastejiwróciłpodziesięciuminutach.
-Copanirobiłaodgodzinydwunastejdopierwszej?
-Byłamnapolicji.Wszyscymogąpoświadczyć.
-Pocotampanibyła?
KobietaspojrzałanaGardena.Przezjejtwarzprzebiegłskurcz.Trwałotoułamek
sekundy.Potymspojrzeniuibłyskawicznymopanowaniugrymasupoznałem,żekobietanie
jesttakagłupia,zajakąchceuchodzić.
-Zawszechodzęnapolicję,kiedymijakiśpolicjantpowie,żecośniejestwporządkuz
moimhotelem.
-Czegochcielipolicjanci?
-Widzielikołohotelujakieśkobietyzaczepiającemężczyzn,myśleli,żejamamcośz
tymwspólnego.
-Niemiałapani?-spytałGarden,wymieniajączMatarąporozumiewawczespojrzenie.
-Coteżpanmówi!Tojestporządnyhotel.
-ZawołajAlberta-zwróciłsięporucznikdosierżanta.
Tenwyszenakorytarziwróciłztajniakiem.
-Przyprowadźojcatejpani,siedziwportierni-poleciłGardentajniakowi.
Pochwilidopokojuwszedłstaruszek.
-Możepanijużiść-powiedziałFrancodohotelarki.
Popatrzyłanaojcaiwyszła,kołyszącprzesadnieszerokimibiodrami.
-Czywidziałpankogośwchodzącegolubwychodzącegozhotelumiędzydwunastąa
pierwszą?
-Niesłyszę!-wykrzyknąłstaruszek.
Francopowtórzyłpytanie.
-Niewidziałem,niktniewychodził.
-Jestpanpewny?
-Proszęmówićgłośniej,nicniesłyszę!
-Jestpanpewny?
-Hi,hi,niktnigdyniejestpewny.Mogłemsięzdrzemnąć,alechybasięnie
zdrzemnąłem...chociaż,ktowie?Możesięzdrzemnąłem.Maciepanowiepapierosa?
Podałemmupudełko.Wziąłdwapapierosy,jednegowsadziłdokieszeni,adrugiego
zapalił.
-Dziękujępanu-powiedziałgłośno.
-Widziałpankogośczynie?-ponowiłpytanieFranco.
-Niechpanpowtórzy,nicnieusłyszałem.
-Widziałpankogośczynie?
-Nikogo.Aleniewiem,czysięniezdrzemnąłem.Onsięmusiałsamzabić.
-Anóżgdzie?
-Nicniesłyszę.
-Nieznaleziononoża.
-ŚwiętaPanno...-zdziwiłsięstaruszek.
-Możepaniść-powiedziałGarden.
-Co?
-Możepaniść!-krzyknąłstaruszkowidouchaMatara.-Panporucznikmówi,że
możepanodejść.
-Dobrze,dobrze-zgodziłsięstarymężczyznaipodreptałkudrzwiom.
7