Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięwkierunkuokna,zdesperowanymyśląc,żezarazzliżęcałąwilgoć
zszyby.Całeszczęście,żepociągstał,bodotegowszystkiegodołączy-
łysięnudności.Poczułemstrasznązgagęwgardle,ażołądekniemógł
sięzdecydowaćczyjestpusty,czywzdęty.Wszystkieorganyzaczęły
narzekać.Toznaczyło,żesięobudziłem,apociągstał.Nowłaśnie.Stał.
Nieczułempodskakiwania,wibracji.Niesłyszałemstukotukół.Ni-
czegopozapochrapywaniemBratuszki.Instynktsamozachowawczy
wziąłjednakgórę,więczamiastwylizywaćszybę,wytarłemręka-
wemkoszuli.Niedokońcawiemczegosięspodziewałem.Moimoczom
ukazałasięgromadasylwetekwszelkiejmaści,któreszarżowaływkie-
runkupociągu.Zanimizaśrozciągałsiębielutkihoryzont,pustyjak
naobrazie.Mieszankainformacjiipotężnegokacaorazfakt,żezja-
kiegośpowodustaliśmywszczerympolu,wywołałyatakpaniki.Nie
zastanawiającsięanisekundy,zacząłembudzićBratuchęikrzyczeć:
-Witalik,spierdalamyzpociągu!Cośsięstało,możewypadek,może
nasnapadli,możepożar,spierdalamystąd.
Bratuchyteżnieoszczędziłocałonocnepicie.Niewiem,któresłowo
zrozumiałztego,codoniegokrzyczałem,alemusiałoposkutkować,
bonimotworzyłoczyiwyprostowałsię,wybiegłzprzedziału.Jednak
zanimwyciągnąłemzszafywalizki,bezktórychniemogłemsięruszyć,
wkońcustanowiłycałymójdobytek,Bratuszkawróciłzewakuacji.
-Adam,tyjesteśpojebany.
Wiedziałemjuż,żenicsięstrasznegoniedziało,ponieważśmiałsię
dorozpuku,mamroczącjedyniecochwilę:pojebany.Ludziezinnych
przedziałówzaczęliwychodzićwpiżamach,pewnieobudzenimoimi
krzykamiirumoremewakuującegosięBratuchy.
-Adam,jesteśpojebany.ToSzewczenko!
-JakieSzewczenko?
Przetarłemnajpierwoczy,apotemrazjeszczeszybę.Postacie,które
chwilęwcześniejwydawałysięwielkimzagrożeniem,okazałysięgro-
madąbabuszek,któreniekrzyczałyzłowrogo,leczzachwalałytowary,
któreprzyniosły,bysprzedaćpodróżującym.
27