Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czerkasy
Głowajeszczebolała,asuszniakpaskudnieoddziaływałnacałyor-
ganizm.Naszczęściepodrękąbyłabutelkanapoju.Wypiwszywszyst-
kodoostatniejkropli,przeciągnąłemsięmocno,wyprostowałembo-
ląceplecy.No,aleumysłwmiaręczystyiduszamniejpijana,aserce
ożywionenawiadomość,żetojużkoniecpodróży.
-Wreszcie,nareszcieizajebiście-oznajmiłemBratuszcze,tradycyj-
niejużprzecierającoknozpary,abyujrzećtomoje„miastoprzezna-
czenia”,wktórymmiałemsobiepomieszkaćdowiosny.
Nicnieujrzałemprzezokno,czarnadziura,ciemnowchuj.Nauczo-
nyostatnimiwydarzeniami,wyszedłemzprzedziałunakorytarzipo-
patrzyłemprzezoknozdrugiejstronypociągu.Woddalidałosięza-
uważyćpojedynczeświatłaicharakterystycznąłunęzbliżającegosię
miasta.Zsynchronizowałemzegareknanadgarstkuzzegarembiolo-
gicznymiporąroku,któracharakteryzujesiętym,słońcezachodzi
bardzoszybkoipomyślałem,żeniemasięczymprzejmować.Miałem
wrażenie,żejechałemdotychmoichCzerkastydzień.Toprzezpijań-
stwo,ogromwrażeńorazto,żepierwszyrazwżyciujechałempocią-
giemtylegodzin.Szybkoobliczyłem,araczejfartemudałomisięszyb-
koobliczyć,żezajęłotonamtrzydzieścipięćgodzin.Iteoretycznie
33