Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
złóżka.Tobyłakatastrofalnadecyzja,wybraćwłaśnie
tenpokójnasypialnię.Pewnegodniawnieśliśmy
doniegołóżko,szafęipółki,iwłaśnietegodnia,choć
zrozumiemytodopieropóźniej,naszemałżeństwosię
skończyło.Nicniemogłoprzetrwaćnocywtympokoju,
ajużnapewnoniecośtakkruchego,tak
po​zba​wionegoży​ciajaknaszzw​zek.
Dwalatapociłemsię,budziłemprzerażonyodorem
własnegociała,godzinamipopijałemkawęnabalkonie
iprzedświtemponowniezasypiałemnachwilę
wsalonienakanapie.Wykończonybezsennością
tuliłemnapowitanie,gdysiębudziła.Dwalata
próbowałemzrozumieć,cojestniewporządku,
dlaczegowszystkoposzłonietak,jaktrzeba,dwalata
starałemsięwytężaćrozum,wyczerpanybezsennością
iniezadowoleniem,którewypełniłotendom.Przezdwa
latanieudawałomisięnawetmyśleć.Dwatakielata
iwszystkosięskończyło.Odeszła.Powiedziała
dłu​żej
niemogę
iodeszła.Wtejsamejchwilipadłem
nałóżko,wktórymjeszczetejnocywnaszymrytuale
hipokryzjipowiedzieliśmysobienawzajem
ko​cham
cię
.Padając,zasnąłem.Obudziłemsięoblanypotem,
jakzawsze.Naprawdęodeszła.Tobyłamojapierwsza
myśl,gdyotworzyłemoczy.Jużjejniebyło.Łóżko
na​dalśmier​dzia​łomną.
Wstałem.Prawieuciekłemzłóżka.Zamknąłem
zasobądrzwizpostanowieniem,żeztegopokoju
nigdywięcejnicniewyjdzie.Powlokłemsiędokuchni
ipostawiłemnagaziewodęnakawę.Potembiegiem
wróciłemdopokojuinawszelkiwypadekdwukrotnie
przekręciłemkluczwdrzwiach.Mógłbymcoś
przeczytać,pomyślałem.
Wkońcu
mógłbymcoś
przeczyt,powiedziałemdosiebie;tojużdwalata,jak
nieczytamnicpozakronikąpolicyjnąwgazetach.
Interesująmniejużtylkokronikapolicyjnaiksiążki
oseryjnychmordercach.Pocgająmniejeszcze