Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tak,przedgodzinązauważyłem,żewjegogabinecieciemno.
Więcdlaczegotazasłonasięchwieje?spytałTeitelberg
zcorazbardziejrosnącymniepokojem.
Możeprzeciąg..
Długienitkizasłony,naktórychkunsztownienanizanebyły
różnobarwnekoraliki,wprawionebyłyrzeczywiściewruch
wahadłowyiuderzałymiarowoosiebie,jakbyktośprzedchwilą
potrąciłje,uciekającpospieszniezgabinetu.
Przeciąg?dziwiłsięTeitelberg.
Nicinnego,paniebaronie...Przestrzegampańskiegorozkazu.
Kluczodgabinetumamzawszeprzysobie.Znamniepanbaron...
Rodzonegobrataniewpuściłbymdopokojuwbrewpańskiemu
życzeniu...
Teitelbergspojrzałbadawczowoczysłużącego.Biłaznich
prawdomównośćiślepeposłuszeństwo.Spojrzałznównazasłonę.
Ruchwahadłowynitekbyłledwiewidoczny.
MimotoGeheimratTeitelbergnieuspokoiłsięzaraz.Dziwnie
elastycznymjaknaswojątuszękrokiem,podszedłdookna
iskontrolowałzasuwy.Tkwiłymocnowparapecieokna.Przeszedł
szybkodoprzyległegopokoju,przekręciłtaster,przeszukałprzy
pomocysłużącegokażdykąt.Niezobaczyłnicpodejrzanego.
Paniebaronie,uspakajałJohann,przecieżztegodrugiego
pokojuniemawyjścia,więcjakimcudemmógłktośuciecstąd,skoro
zasuwyokienwporządku...Zbytgwałtowniepchnąłemdrzwi
dogabinetuiprądpowietrzaporuszyłzasłonę.
Argumentacjasłużącegobyłatakjasna,żeTeitelbergwduchusam
wyśmiewałsięzeswegostrachu.Zgasiłświatłowpokoju,który
wydawałmusięprzedchwiląpodejrzany,iwróciłzupełniejuż
uspokojonydoswegogabinetu.
No,dobrzeJohann.Terazidźizałatw,cocikazałem.
Johannwysunąłsięcichozgabinetu.
GeheimratTeitelbergprzeszedłmiarowymkrokiemgabinet.Zbliżył
sięwreszciedobiurka.Ituznówuderzyłgojakiśmałynieład.Papiery
niebyłyułożoneztakąsystematycznością,zjakązwykłbyłsam
jeukładać.Przyciskzolbrzymimlwemweneckimbyłniedbale
rzuconynastoscedułgiełdowych.
NiewątpliwieHaunertugospodaruje.Muszęgotegoraz
nazawszeoduczyć,mruknąłsamdosiebie,alemojenerwy
równieżniewporządku...Zbytwielepracuję.Zzasłonątobyło
nawetśmieszne...