Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DzieńdobrypowiedziałMaliszekiuśmiechnąłsięleciutko.
Wyobrażałemsobiepanazupełnieinaczej!
Kortarzuciłokiemwgłąbmieszkania.
Nieuspokoiłgomężczyzna.Niemanikogo.Wysłałem
żonędokina.Synmazajęciawklubiesportowym.Takigłupi,
najakiegowyglądam,tojaniejestemroześmiałsiędobrodusznie.
Panuważa,żekierownikpocztywGarwoliniehodujewogródku
peonie,makilkanaściekur,wie,jaktrzebaostemplowaćlisty,co?
ZkoleiuśmiechnąłsięKorta.
Mamypoprostutrudnąsprawępowiedziałspokojnie.
Cieńpodejrzeniawstosunkudomojejosobyimogęzarazbrać
walizeczkę,wsiadaćwnastępnyautobusdoWarszawy.
Jawszystkorozumiem.
Kortaznówuśmiechnąłsięlekko.
Tęgimężczyznaroześmiałsięrubasznie.Spoważniał.
Napijesiępanczegoś?zaproponował.Czystej?Ruskiego
winiaku?
Kortausiadłnafotelu.Wmieszkaniupachniałoczystością,złożoną
zzapachuwiędnącychkwiatów,częstowietrzonychchodników,
domowychwypiekówinasłońcususzonychpłócien.Byłtozapach
domurodzinnegoiKortapoczułsięwnimdobrze.Zadobrzejak
napracę,którąmiałpodjąćnazajutrz.
Nawetmojażonaniewie,dokądsięudałempowiedział
nistąd,nizowąd,biorąckieliszekwpalce.
Anoczasemtakbywamruknąłtęgimężczyzna,siadając
nawprostgościa.Sprężynyjęknęłypodjegociężarem.Był
sympatycznyiniegadałniczego,comożezirytować.Niebyłownim
nic,coczęstonużywinnychzbytniejciekawości.
CzujesięuwasdomrzuciłKorta.
Ot,małemiasteczkoodrzekłmężczyzna.Rzadkojeżdżę
doWarszawy.Żonateż.Chłopaktolata,młody.Przywykliśmy
domiejscajakżółwiedoskorupy.Ktomajednąskorupę,starasię,
żebybyłanajznośniejsza.
Kortapomyślał,żejegożycieskładasięzwieluskorupiżeten
familijnydomrozbraja.Naogółbyłzadowolonyzeswoichskorup.