Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakimśtamkolorem,słowa?
Słowaprzeczytałamiwłaśniepłonąwmoimumyśle.Tego
pożarujużnieugaszę.
Aha.Kirapopatrzyłanalady,jaknarzeczywiściezdrowo
szurniętą.Alesiępodrapałateżpoczyrakunaszyi,wspominając,
żeBrunookreśliłją,jakoniegłupią.
Cośjejtuniepasowało.Zgrzytałozesobą,jakjejkrzywe
zębypodczasmielenianimiowsianejśruty.
Pomyślała,żeostrożnościnigdyzawiele,postanowiła
uważać.Gdynagleusłyszała:
Doduchówprzeszłościwłaśniedołączyłydwanowe.Matka
inienarodzonedziecko.Słyszącto,najemniczkaztrudem
przełknęłaflegmę.Teduchystojązatobąiwyciągająkutobie
ręcepowiedziawszyto,Nevariawyrzuciławprzestrzeń
spopielonepłatki.Spadałykubłotnistejzieminiczymspalony
śnieg.Czasamilepiejniewiedziećzawiele.Czasamilepiejnie
widziećprawienic.Zczarnegowelonuzsunęłasobienatwarz
równieciemnąwoalkę.
Omatko…kurwojęknęłatylkoKira.Nieśmiałaspojrzeć
zasiebie.Natocoś,comiałotuzaniąprzydreptać.Zatoraptem
nabraławielkiejochotynapiwo,nawyżłopaniewpośpiechu
przynajmniejwiadraposłodzonegomiodempiwska.Takdla
przytępieniazmysłów.Pani…wybaczy.Chciałasięoddalić.
AleNevaria,jaknarzuconyminaniąkajdanami,czyzaklęciem,
swymszorstkimgłosemzatrzymała:
Poczekajrzekła.
To…toczekam.Postaćztoporkiemzapasem,jakbysię
chciałojejszczać,nieswojoprzebierałaznoginanogę.Nie
chciałosięjejszczać,alebyłojejnaglenieswojo.Nieswojo,jak
wchujstotysięcytoporów.
Kimjesteś?