Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwzaneznimiliczneaskomplikowaneobrzędy
stanowiłyokazjędozadaniaszykudlazwykle
trzymającejsięnadystansrodziny.Tęskniłemzatym,
jakpośmierciprababkirazemzsiostrąitrzydziestoma
kilkomaciotkamiikuzynkamistaliśmydookołatrumny
izanosiliśmysięłzami,czytoszczerymi,czyudawanymi
mogliśmywtedyzapomniećowszystkichkłopotach,
któremęczyłynaszaprogiemsaliżałobnej,całym
sercemskupiliśmysięnatejjednejsprawie,
amianowicienaszlochaniu.Tęskniłemteżzatym,jak
wdniuprocesjipogrzebowejciotecznejbabkiBosska,
zanoszącsiępłaczem,recytowałajejlosy,awszyscy
obecni,imężczyźni,ikobiety,zdawalisiępospołuznią
przeżywaćjenanowo.Nagledlakażdegoznajdywało
sięjakieśzajęcie,niktniegnuśniałcałymidniami:był
dom,doktóregonależałowrócić,byłatrumna,którą
należałopodźwignąć.Tęskniłemwreszciezaceremonią
pożegnaniadrugiejstryjecznejbabki,kiedy
tonapodwórzunaszegosanheyuanuwystąpiłaludowa
trupaartystycznazalamentami,któremiały
przeprowadzićzmarłąnatamtenświat,
zaelektronicznymipłaczkamiznagrania,zaorszakiem
zbębnamiitrąbkami,zatym,jakcałarodzinapóźno
wnocstałanapodwórzudookołaogniskaipaliła
papierowepieniądze,którewzaświatachmiałysię
przemienićwmiliardyjuanów.Jakżemibrakowało
tamtychpogrzebów…Pokażdymznichniechętnie
wracałemzprocesjidodomu.Przejmowałamnie
obawa,żeowawielkasiećusnutanaokoliczność
czyjegośzgonuot,zerwiesięnagle,rozpadnie
nastrzępy.Iznowubędzietak,jakbyśmynigdyjejnie