Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Introdukcja
Lipcowyporanek.Wcześnie,jednaksłońcejużwściekle
wypalałooczy.Możetotenkontrast.Wiktormiał
wyjątkowociemnysen.Śnił,żewyjmujezczyjejśtwarzy
wielkiegorobalaiucinajegoodwłok.Następnieprzednia
częśćzaczynasięsamoistnieorganizować.Wyrastają
długie,wielkie,czarneodnóża.Czarne,obślizgłe,
włochateciałorobalopająkazaczynaniepokojąco
dryfować.Wiktorchwyciłwielką,drewnianąszpilę
iprzebiłminihydrzełebisercejednocześnie.Wówczas
zobaczył,jakzanikająresztkikoloruiostatnianamiastka
światłanikniewniepojętejotchłaniczerni.Tobyłaczerń
przerażająca.Niktnigdyniepoznałtakiejczeluściniebytu
iniesensu.
Możezapowiadałysięrzeczydobre,możezłe,wkażdym
raziejakieś.MożeWiktormiałocalićczyjeśistnienie,
możemiałocalićświat.Możemiałbyćbohaterem.
Tymczasemszedłporanną,wydeptanątrasąpodwieście
żołądkowejgorzkiej.Nieżebytrasawydeptanabyła
odchodzeniapożołądkową.Niekiedychodziłpobułki,
innymrazempoparówki,jeszczeinnympocukierczy
kawę.Jednakoddłuższegoczasu,głównymproduktem,
którybyłcelemporannychprzemarszów,byłażołądkowa.
SzedłWiktorizobaczyłbillboardreklamującynowedzieło
jakiegośCoelho.Rewolweruplecionyzkliszyinapis
„Zwycięzcajestsam”.
Sam!Wiktorsięobruszyłipomyślałwimięczegosam,
docholery!Zwycięzcy,cibohaterowie,samotnewilki,
wimięczego?…,janiemamkrwibohatera,ja…Ratujcie,
AniołowiePańscy!takwłaśniepomyślał.
Cierpiałnaumiarkowanąsamotność.Byłdaleki