Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tommy
Cośwaliłowmojejgłowietakmocno,żemiałemochotęurwaćsobie
łebiwyrzucićjakstarybiletparkingowy.Przykryłemgłowępoduszką
iusiłowałemzignorowaćtouporczywepukanie.Wczoraj
pomegaimprezie,zorganizowanejzokazjisukcesunaszejostatniej
płyty,zrobiliśmyzchłopakamirundkęponajlepszychklubach
wmieścieidzisiajczułemsiętak,jakbyktośmnieprzeżułiwypluł.
Leżałemwdżinsachibezkoszulki,zmakabrycznymbólemgłowy
ijeszczegorszymbałaganemnagłowie.Pukaniewmoimmózgunie
ustawałoiwkońcuzrozumiałem,żektośdobijasiędomojego
apartamentu.
Zwlokłemsięresztkamisił,prawieczołgającdodrzwi.Chciałem
powiedzieć,żebytenktośposzedłsobiewdiabły,alewalącemłoty
wmojejgłowieskutecznieuniemożliwiaływyartykułowaniechociaż
jednejpieprzonejgłoski.
Otworzyłem,podrugiejstroniestałajakaśprzestraszonaistotapłci
żeńskiej.
Niezamawiałemsprzątaniawybełkotałemichciałem
zatrzasnąćdrzwi.
AleTommy,toja,KathrinaRussell,mieliśmydzisiajpracować
razempowiedziałałagodnymgłosem,któryitakświdrował
miczaszkę.
Popatrzyłemnaniąjednymokiem,bodrugiegoniebyłemwstanie
otworzyć.
Ocholera,niepoznałemcię,właź.
Poczłapałemwstronębarkuinalałemsobieburbona.
Hm.Niesądzisz,żetoniejestdobrypomysł?spojrzała
namnie.
Co?stałemznapełnionąszklankąiniewiedziałem,ocojej
chodzi.
No,burbonodziesiątejrano,pocałonocnejimpreziewskazała
natrzymanegoprzezemniedrinka.
Aciebiecotoobchodzi?mruknąłem,opróżniającnaczynie
jednymhaustem.Przyniosłaśteteksty?zapytałemmałoprzyjaźnie.
Wzruszyłaramionami.