Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oddechchłopakaniepokojącosięwydłużył,ajegoręce
zastygływbezruchu.Potemlekkoskrzypnęłouwolnione
odjegociężarułóżko,awlustrzeAsiazobaczyłajeszcze,
żeniedoszłykochanekzbieraswojerzeczyiwychodzi
zpokoju.Więcejniepopełniłategobłędu,przynajmniej
dopókiniepoznałaMichała.
Kochanie?Jesteśtuzemną?zapytałcicho,zerkając
szybkonaumywalkę.Zawieszonakroplatrzymałasię
kranu,choćJoannategobyłpewienwciążmusię
wyślizgiwała.Kiedyjużsądził,żeprzykułjejuwagę,
żezaczynacałkiemtrzeźwoodpowiadaćnajegopytania
ipodtrzymujerozmowę,Asianagleodpływała.
Kiedytosięskończy?pomyślał.Najpierwtamto,
ateraz...
Jestemmruknęłauspokajająco.Pewniejuż
mówiłeśmitosetkirazy,alezamiastgłowymamdziurę.
Liczyła,żeMichałchociażsięuśmiechnie,blado,
boblado,alezawsze.Onjednakposłałjejtylkotak
zrozpaczonespojrzenie,żeniemalsięrozpłakała.
Nieprzejmujsię,tominiezapewniłwkońcu.
Totylkoefektwypadku.Uderzyłaśgłowąwoknoi...
Przestraszyłemsię,wiesz?Nachyliłsiędoniej
ipocałowałwpoliczek.Straciłaśprzytomność.
Zupełnieurwałcisięfilm,jakbyś...Jakbyś...Nie
dokończył.Tesłowawogóleniechciałyprzejśćmuprzez
gardło.Potem,kiedysięocknęłaś,zaczęłaśmówić
dziwnerzeczy.Nawetnieumiemichpowtórzyć.Mila
trochęsiębałaiwkółkopowtarzała:„Mamusiu,toja.
Mamusiu,toja”.PrzywieźliśmycięnanajbliższySOR.
Małąteżobejrzeli,niemartwsiędodałszybko,widząc
jejrozszerzonezestrachuoczy.Wszystkowporządku.
Żadnegozadraśnięcia.
Joannaodwróciłagłowęwstronędrzwi,alenakrześle
nakorytarzuniebyłocórki.Nastolikukołołóżkanie