Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–oddechchłopakaniepokojącosięwydłużył,ajegoręce
zastygływbezruchu.Potemlekkoskrzypnęłouwolnione
odjegociężarułóżko,awlustrzeAsiazobaczyłajeszcze,
żeniedoszłykochanekzbieraswojerzeczyiwychodzi
zpokoju.Więcejniepopełniłategobłędu,przynajmniej
dopókiniepoznałaMichała.
–Kochanie?Jesteśtuzemną?–zapytałcicho,zerkając
szybkonaumywalkę.Zawieszonakroplatrzymałasię
kranu,choćJoanna–tegobyłpewien–wciążmusię
wyślizgiwała.Kiedyjużsądził,żeprzykułjejuwagę,
żezaczynacałkiemtrzeźwoodpowiadaćnajegopytania
ipodtrzymujerozmowę,Asianagleodpływała.
Kiedytosięskończy?–pomyślał.Najpierwtamto,
ateraz...
–Jestem–mruknęłauspokajająco.–Pewniejuż
mówiłeśmitosetkirazy,alezamiastgłowymamdziurę.
–Liczyła,żeMichałchociażsięuśmiechnie,blado,
boblado,alezawsze.Onjednakposłałjejtylkotak
zrozpaczonespojrzenie,żeniemalsięrozpłakała.
–Nieprzejmujsię,tominie–zapewniłwkońcu.
–Totylkoefektwypadku.Uderzyłaśgłowąwoknoi...
Przestraszyłemsię,wiesz?–Nachyliłsiędoniej
ipocałowałjąwpoliczek.–Straciłaśprzytomność.
Zupełnieurwałcisięfilm,jakbyś...Jakbyś...–Nie
dokończył.Tesłowawogóleniechciałyprzejśćmuprzez
gardło.–Potem,kiedysięocknęłaś,zaczęłaśmówić
dziwnerzeczy.Nawetnieumiemichpowtórzyć.Mila
trochęsiębałaiwkółkopowtarzała:„Mamusiu,toja.
Mamusiu,toja”.PrzywieźliśmycięnanajbliższySOR.
Małąteżobejrzeli,niemartwsię–dodałszybko,widząc
jejrozszerzonezestrachuoczy.–Wszystkowporządku.
Żadnegozadraśnięcia.
Joannaodwróciłagłowęwstronędrzwi,alenakrześle
nakorytarzuniebyłocórki.Nastolikukołołóżkanie