Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
opaleniu.Zadawałemwielepytańswemuopiekunowicodowyglą-
duciałamężczyzny,aonminawszystkomądrzeodpowiadał,żejak
urosnę,towewszystkimbędętakisam,jakonczyinnimężczyźni.
Wkrótcelikwidacjawszawicymiałasiękukońcowiioddział
miałprzejśćdoliniifrontowej.Każdegodniaoczekiwałemmamy,
alepłynęłydlamniedługiedni.Swegoopiekunanazywałemtatą,
aonmniesynkiem,Józiem.Pocieszałmnie,żemamanasodnajdzie,
tylkotrzebapoczekaćcierpliwie.Dobrzemibyłouprzybranego
taty,aleogromnietęskniłemzamamąisiostrą.Martwiłemsię,że
możeonegdziezginęły,możejekulezabiły.Myślącotym,zaczy-
nałempłakać.Wtedymójopiekunbrałmnienaręce,całował,tulił
dosiebieipocieszał,żemamanapewnożyjeiżesiostraikrasula
przyjdątutaj,odnajdąmnie.
Niezdawałemsobiesprawy,jakdługoprzebywałemzwojskiem.
Jakodzieckudłużyłmisiękażdydzień.Przyzwyczaiłemsiędożoł-
nierzy.Nieraziłamnieaniichnagość,aniichdowcipy.Itaknie
wszystkoztegorozumiałem.
Ponieważjajużwtedycałkiempoprawnieumiałemczytać,anie
wiem,czybyłtamchoćjedenżołnierzczytający,więcjaktylkoktó-
ryśzżołnierzyzdobyłgazetę,czynawetjednąjejkartę,toprzynosił
miją,bymczytałgłośno.Wielutychdorosłychmężczyznsłuchało
ipodziwiało,żemałychłopiectakpoprawnieczyta.Opróczczyta-
niamówiłemimróżnewierszyki,jakichmniemamanauczyła.Dla-
tegolubilimniewszyscyżołnierze.Dawalimikostkicukru,brali
naręceicałowali.Alejanajlepiejlubiłemtegoprzybranegotatu-
sia,którymniecodziennieczesał,mył,przeglądałbieliznę,ubranie,
włosy,sprawdzał,czyniezakradłasięjakaśwsza.Najwięcejmnie
wyściskał,gdyszliśmyspać.Prawiezawszespaliśmybezbielizny,by
przypadkiemniewkradłysięwszy.Przytulenidosiebiezasypialiśmy
smacznymmocnymsnemdorana.Dzieńwracałznówtakisam.
pewnegodniadoobozuzgłosiłasiękobietaimówi,żedoszły
słuchy,żewtymobozieznajdujesięsiedmioletnichłopiec.Zawo-
łanomegoopiekuna,któryopisałjej,jakjawyglądam.Toteżmama
chciałamniejaknajprędzejzobaczyć.Zarazteżpoobozieposzło
wołanie:Józiu,mamacięszuka.
41