Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wWołowiewlatachsześćdziesiątych?WołówtokołoWrocławia,
stamtądjestem,znaczyzWołowawłaśnie.Tojestciekawe,anietakie
tam,metafizyki.Zwinęlidwanaścieipółmiliona,czujesz?
Ajapamiętam,ilesięzarabiałowtedymiesięcznie,jakieśtysiąc
sześćset,dwa.Dwanaścieipółmiliona!Aleichzłapali.Wyszlizpaki
pewniemniejwięcejwtedy,kiedysięurodziłeś,co?Zachciałomisię
spać.Łyknąłemwina,bezdomnypodstawiłkubeczek(!),nalałemmu.
Iposzedłemwinnykąt.Niepamiętam,kiedyzasnąłem.Kiedysię
obudziłem,zobaczyłem,żejestemwpomieszczeniubezwyjścia.
Widziałemdobrze,bobyłocałkiemjasno.Sameściany.Kurwa!Ten
przerażającystrach.Miotałemsięodścianydościany,paręmetrów
wjednąstronę,paręwdrugą.PikawazapierdalałaszybciejniżAyrton
Senna.Jakmłotpneumatycznynapierdalała.Zeszczałemsięwspodnie.
Zgodzinęchybachodziłem,potembiegałemodścianydościany.
Waliłem,dosłownie,głowąwmur,ścianę.Szukałemwyjścia,
napróżno.Apotemkolejnaprzebitkaijużnormalnie,nadworcu.
Czytobyłsen?Czyco,dochujawafla?Jasnychuj,niewiemdotej
pory,minąłtydzień,anadalniemogęzapomniećtegostrachu,
paraliżującego,wielkiegojakCzomolungma.Nigdywżyciusiętaknie
bałem.Obymnigdywięcejtegoniedoświadczył.Przestajępić.