Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięczućbezpieczniej,ajużnapewnonieprzytobie.
Trafiła.Byłemsynembossajednejzmafijnychrodzin.
Naszafamiliażyławtymprzestępczymświecie
odpokoleń.Czyjednakmogłaczućsięprzymnie
zagrożona?Odnosiłemwrażenie,żeumegobokunicjej
niegroziło.Małoktoodważyłbysięjejzagrozić,gdyby
wiedział,żejestpodmojąochroną.
Aleniebyła.Niemogłemjejbronić,bobyłatylkomoją
pracownicą,ajaniebawemmiałempoślubićJasmine.
Wporządku,Eriko.Możejeszczekiedyśsięspotkamy
stwierdziłem.
Odniosłemwrażenie,żekiedywstawałemzkrzesełka
przybarze,domoichuszudotarłojeszcze,jakdziewczyna
mamrocze:„Mamnadzieję,żejednaknie”.Nocóż,najej
nieszczęścieplanowałemkiedyśspojrzećwtepiękne
oczęta.
Idącdosamochodu,wktórymczekałnamnieMarco,
zastanawiałemsię,czyfaktyczniebyłemtakimdupkiem,
zajakiegomnieuważała.Jasne,lubiłemseksiczęsto
sprowadzałemwszystkowłaśniedoniego,aleceniłem
sobieteżudaneinteresy,dobryalkoholiciętąripostę.
Możefaktyczniepowinienemsiętrochęogarnąć?Tylko…
jakwtedymiałbymrozładowaćnapięcie,które
gromadziłosięwemniezewzględunapracę,nazwijmy
ją…stresującą?Niewiedziałem.Niemiałemzielonego
pojęcia.