czemunastoleniemachleba?
–Jużidę…Och,czytotelefon?
Dopieropochwilijejsłowadotarłydopozostałych.
Adrianagłośnopostawiłalasagnenaśrodkustołu,
poczymzakryłaustaobiemarękami,ajejwzrok
–podobniejakwzrokwszystkichzebranychpozaAngel
–powędrowałwstronęNica.
Czytotelefon,naktórywszyscyczekali?
–Jaodbiorę.
–Nie,ja.
–TodoNica.Niechonodbierze.
Nicowyglądałjakoposnadrodzewświatłach
reflektorów,zbytprzerażony,bysięruszyć.
–Jaodbiorę.–Liapchnęłakoszykzpachnącym
domowymchlebemdoswojegobrataGuya,aleonmiał
zamknięteoczy,kiwałgłowąwrytmmuzyki,której
słuchał.ALiaitaksięspóźniła.
WyprzedziłająmłodszasiostraElena.
–Lia?Dociebie.
–Co?–Liapokręciłagłową.Ktomożedoniejdzwonić
wwolnyodpracydzień?ŻycieLiiwypełniałapraca
irodzina.Jednospojrzenienakuchnięwystarczyło,
byjejprzypomnieć,czemuniemawnimmiejscananic
więcej.Zresztąniechciałaniczegowięcej.
Tobyłjejdom,pełencudownychzapachów
inieustannegozgiełku.Kochałaichwszystkich
ażdobólu.
–Powiedztemukomuś,żebyzadzwoniłpóźniej.
Jestemzajęta.
Położyłachlebobokjednejzsałatek,uśmiechającsię
doojca,któryzająłmiejsceuszczytustołuiwmilczeniu