Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
P
rzykromipowiedziałam,szykującsięnanieuniknioną
gwałtownąreakcję.GdyEliminacjesięzaczynały,
wyobrażałamsobietakiichkoniec:tuzinyjednocześnie
wyjeżdżającychkandydatów,wieluznich
nieprzygotowanychnato,żeskończyłasięichchwila
sławy.Jednakpokilkuostatnichtygodniach,gdy
zrozumiałam,jakbardzożyczliwi,takazbiorowa
eliminacjasprawiała,żesercemisiękrajało.
Onizachowywalisięwobecmnieuczciwie,ajateraz
musiałambyćnieuczciwawobecnich.
Wiem,żetonagładecyzja,aleojciec,zewzględu
naciężkistanmojejmatki,poprosił,żebymprzejęła
więcejobowiązków,ajaczuję,żepodołamimtylko
wtedy,jeśliudamisięograniczyćgrupękandydatów.
Ajaksięczujekrólowa?zapytałIvan,gwałtownie
przełykającślinę.
Westchnęłam.
Wygląda…wyglądabardzoźle.
Tatawahałsię,czypowinienpozwolićmiodwiedzić,
alewkońcumusiałustąpić.Zrozumiałamjegoopory,gdy
tylkozobaczyłamuśpioną,leżącąpodmonitorem
rejestrującympracęjejserca.Byłaświeżopooperacji,
wtrakciektórejlekarzepobraliżyłęzjejnogi,byzastąpić
niącałkowiciejużzużytążyłęwklatcepiersiowej.
Jedenzlekarzypowiedział,żepodczaszabiegustracili
naminutę,alereanimacjasiępowiodła.Siedziałam
terazprzyłóżkuitrzymałamzarękę.Chociażtosię
możewydawaćniemądre,alegarbiłamsię,
wprzekonaniu,żedziękitemuodzyskaprzytomność
ikażemisięwyprostować.Nieodzyskała.
Mimowszystkożyje.Zaśmójojciec…on…
Raoulpołożyłmipocieszającorękęnaramieniu.
Wporządku,waszawysokość.Rozumiemyto.
Pozwoliłam,bymojeoczyprześlizgnęłysiępopokoju
inamomentzatrzymałynakażdejtwarzy,którą