Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ŚNIENIESPRZEDSNÓW
Pewnegorazuszukałamkawiarni„PożegnaniezAfryką”
wdługim,jasnymśnie,zktóregowychodziłosięiszło,aulice
krążyły,zawracały,zagarniałylubporzucałyidących,gdziesięzdarzy:
szukajnaStarymMieście,powiedziałaeleganckamłodakobieta
wczarnejsukni.Niewiedziałam,żemiędzyStarymaNowym
Miastem,gdzieulicaDługaciągniesięprostowdółgdzieweśnie
stoibrama,przezktórąciekawscywychylajągłowy,awjawiemury
domówgrubeiżółtejesttapijalniakawyiukrytewupaleletnie
popołudnie.
Wydawałosię,żeludzieiczasyprzechodzątędyzpowagą
właściwąsnom,wstępujądochłodnychsieni,dodomówopodłogach
drewnianych,przysypanychpiaskiem,przyprószonychkurzem
przechodząboso,nieuchylająwyblakłychzasłonwoknach,nie
zamykajądrzwi,omijajątekturowepudłaiskrzynieokuteżelazem,
ustawionepodścianami.Najednymzpudełstałoszkło,zktóregoktoś
przedchwiląjeszczepił.Byłolśnieniewtymszkle,byłykrople,
spływałznichniedokończonyruch.Ktośtubył,wtymśnie,miał
jakieśznaczenie,aleprzeszedł,poszedł.
W„PożegnaniuzAfryką”,wksiążceKarenBlixen,jestpodobna
scena.Gdywszystkojużsięskończyło,zawiodło,odmówiło
uczestnictwawrzeczywistymżyciugdyniektórzypomarli,ainni
musieliwykopaćimwgórachgrób,gdynastałyczasyciężkie,
najcięższe,jakiekiedykolwieknastawałyibrakowałodeszczuwcałym
okręguNgong;gdymłodepędydrzewkawowychżółkłyischły,
awtymsamymczasienadleciałaszarańczainiektóredrzewapołamały
siępodjejciężaremtrzebabyłosprzedawaćfarmęizabieraćsięstąd.
Stanęłykufryiskrzyniepodścianami.
Karenzostałasamawpustymdomu,którymożenawetlepiejniż
onazdawałsobiesprawęztego,cosiędzieje.Sprzedawałameble,
rozdawałaswojekonieipsy.Pewnegodniasprzedałamszkło
stołowe,napisała.Alepotemwnocyrozmyśliłamsię,pojechałamrano