Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałpierwszy
Rozległsiędźwiękgwizdka.
–SzymonWachiRobertStępień!Natychmiast
stamtądzejdźcie!
Oliwkapodniosławzrokijęknęła.PaniMalinowska
zdawałasiękrzyczećjejprostodoucha,mimożestała
poprzeciwnejstronieboiska.
–CoznowuzrobiliSzymoniRobert?–spytała
przyjaciółka,Lusia.
–Cośokropnego,jakzwykle–mruknęłaOliwka,gdy
przebiegłyprzezboisko,bysprawdzić,cosiędzieje.Jej
starszybratSzymonzawszepakowałsięwszkole
wtarapaty–itoniebyłowporządku,boczęść
nauczycieliuważała,żewtakimrazieOliwkateżjest
niegrzeczna,apozostali,żepowinnagopowstrzymać.
Akurat!Jakbybratjejsłuchał!AjegokolegaRobert
byłjeszczegorszy.
–Macieszczęście,żenieskręciliściesobiekarków!
–Dodziewczątdobiegłrozeźlonygłospani
Malinowskiej.–Cozagłupiepomysły!
–Żadenpunktregulaminuniezabrania
balansowanianaszczycieogrodzenia,proszępani
–powiedziałSzymontonemniewiniątka,wskazując
tablicęnamurze.