Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
–Wpierdolimyim?!–mężczyznanasiedzeniupasażera
ciemnogranatowegoaudiA8trzeciejgeneracji–zalufelgami,
spojleremwiększymodstatecznikaJumboJetaizestawem
głośnikówdolbysurroundmogącymobsłużyćnajwiększy
nawetosiedlowyfestyn–zaśmiałsięskrzekliwymgłosem,
prezentującprzytymspróchniałedwójki.Zresztą,zębywfa-
talnymstaniebyłytylkojednymzelementówfizjonomiitak
antypatycznej,żenajejwidokkażdynormalnyobywatel
przechodziłbezsłowanadrugąstronęulicy,niechcącryzy-
kowaćspotkaniazmasąmięśniizwałamitłuszczuzamiast
mózgu.Aleparszywagębatojedno,ważniejszebyło–jak
okazałosięjużnierazijakmiałosięokazaćzakilkachwil–
żewśrodkuczaiłsięprawdziwypotwór,nieczłowiek.
–Jacha!–kierowcabyłtylkoniecomniejbrzydkiodbrata,
zatopodejściedożyciamiałrównieskrzywione.Innymisło-
wy,obajbyliludźmi,którychnależałounikaćjakotwartego
ogniawfabryceamunicji.
*
Wmomencie,wktórymDamianKanclerzpodniósłwzrok
znadpaczkipieluchwrozmiarze5plus–któranajwyraźniej
zamierzaładoprowadzićgodoszewskiejpasji,klinującsię
międzyczterokilogramowymarbuzemazgrzewkąwodymi-
neralnejmocnozmineralizowanej–usłyszałbasytargające
ciemnogranatowymaudiniczymtrąbapowietrznadomkiem
zbitymzbylejakichdesek.Chwilępóźniejzobaczyłtwarze
skrytezaprzedniąszybąipoczułdreszczstrachuspływający
odkarkupokoniuszkipalcówustóp.
Przeczuciegoniemyliło.
6