ROZDZIAŁPIERWSZY
–Zgadnij,kogodziśspotkałam!
Bethzbiegłaposchodkachdoogroduiusiadła
należakuobokAlice.
Alicespędziłacudownyranekprzybasenie.Czuła,jak
tropikalnepowietrzeprzenikajądogłębi,jak
stopniowoopadazniejnapięcie.Dziecięcyentuzjazm
żonyRogerabywałczasemdokuczliwy,aleAlice
wiedziała,żeBethstarasię,byprzyjaciółkazapomniała
otym,żejutroodbędziesięślubTony'ego.
Bethbyłatakpogodnaiżyczliwa,żeniesposóbbyło
jejnielubić,nawetgdybyniebyłażonąRogera.Poza
tymwypadaokazaćzainteresowanietym,
comadopowiedzeniagospodynidomu,wktórymAlice
jestserdecznieprzyjmowanymgościem.
Zwysiłkiemotworzyłaoczy.
–MmElvisa?–spytałaleniwie,czując,jaklekki
powiewwiatruwydymaparasolprzeciwsłonecznynad
jejgłową.
–Nie!–syknęłaBeth,niezadowolona,żeAlicenie
przejęłasięnowiną.–Kogośinnego.Napewnoznasz
godobrze.
Ktotomożebyć?Bethmiałamnóstwoznajomych.
KiedyonaiRogermieszkaliwLondynie,często
zapraszaliAlicenahuczneprzyjęcia,któreBeth
uwielbiała.
Niestety,Aliceniebyłaznaturytaksłodkaimiłajak
Beth,tylkozgryźliwaikrytyczna.Przysłoniładłonią
oczy,poprawiającsięnależaku,gotowawysłuchać
kolejnejopowieściokimś,kogowidziałakiedyśprzez