Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szanownypaniedoktorze,chybaźlemniepanzrozumiał
chcącsięusprawiedliwić,Szeputisrzuciłsięiniewiadomodlaczego
ukrywałbosestopy.Mniesiętupodobaichętniebymtujeszcze
pobył.Jednakproszęzrozumieć:ŚwiętoPieśniodbywasiętylkoraz
napięćlat.Przezcałytenokresprzygotowywaliśmysię,wwolnym
czasieciężkożeśmypracowali,abynależyciewypaśćprzed
publicznością.Możewiepanalboczytałpanwprasie,żedostolicy
ChrystusowegoKrólestwaprzybędądziesiątkitysięcytancerzyoraz
śpiewakówzcałejLitwy,innizaśprzylecąnawetzzamorza.
ChociażSzeputisjeszczenieskończyłsiętłumaczyć,nasalinie
byłojużbiałoskrzydłego.Siedzącwciążnabrzegułóżka,Napoleon
wahałsię,czyterazwyrwaćigłękroplówki,czypozwolićpokapaćjej
jeszczeprzezparęminut.
Będziemipotrzebnypańskityłeczekwyłoniłasięnagleznana
jużpielęgniarkazestrzykawkąwręku.Proszęsiępołożyć.Będzie
trochębolało.
Ja,proszęwierzyć,jestemjużzdrowypróbowałuniknąć
ukłuciawpośladekwnetpoczerwieniałySzeputis.JanaŚwięto
Pieśni…
wycedził,
jednak
zwinna
pielęgniarka
pozostała
niewzruszona:zcałejsiływbiłaigłęirozpoczęłaskrupulatne
wstrzykiwanie.