Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DorotaMularczyk
Magicznyświattużzapłotem.Część4.WłosyGwiazdy
Wcaleniemiałemtakiegozamiaru.Coś…chybawe
mniewlazło.
Opsiakita.Możewniego…,tego…,jakiśdemon?
wyszeptałzprzestrachemPiotr.
Nie,nie.Marcinpogładziłsiępopiersiachzuśmie-
chem.Raczejnaodwrót.Tobardzomiłeuczucie.
Tetamteod…tfu,tfupotrafiąbyćzłudne.Piotrwzro-
kiembadałdziwneobjawy.Kłujecięgdzieś?
Nicminiejest.Jatylko…kochamwszystko.Iwszyst-
kichdodałzezdziwieniemMarcin.
NazłetotominiewyglądazastanowiłasięAsia.
Opcjawydajesiępraktyczna.Jatokupuję.
Fuj!otrząsnąłsięPiotr.Jakjeszczepowie,żekocha
purchawęodszorstkowłosegojamnika,topuszczępawia.
Ibędziemiałwtedyprzechlapane!Niewolnomitegorobić
pobitkach.
Dobrze,późniejcitopowiemzachichotałMarcin.
Więcjesttamcośdowydłubania?Asiazajrzałado
szkatułki.
MarciniPiotrzrobilitosamo.
Wewnątrz,nadnieleżałkawałekbiałegomateriału.Ale
jegobielniebyłazwyczajna,byłatakczystaipełnabieli,
jakbytobyłasamaesencjategokoloru.
Musiałatuprzeleżećdziesiątkilat,amimotegowy-
gląda…pokręciłagłowąniesamowicieświeżoszepnęła
Asia.Nobraciszku,bierz,totwoje.
Marcinpowoliwyciągnąłszarfęi,trzymającwoburę-
kach,wstał.
Byłtopasmateriałuszerokinadziesięćcentymetrów
30
e-bookowo