Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DorotaMularczyk
Magicznyświattużzapłotem.Część4.WłosyGwiazdy
–Wcaleniemiałemtakiegozamiaru.Coś…chybawe
mniewlazło.
–Opsiakita.Możewniego…,tego…,jakiśdemon?–
wyszeptałzprzestrachemPiotr.
–Nie,nie.–Marcinpogładziłsiępopiersiachzuśmie-
chem.–Raczejnaodwrót.Tobardzomiłeuczucie.
–Tetamteod…tfu,tfupotrafiąbyćzłudne.–Piotrwzro-
kiembadałdziwneobjawy.–Kłujecięgdzieś?
–Nicminiejest.Jatylko…kochamwszystko.Iwszyst-
kich–dodałzezdziwieniemMarcin.
–Nazłetotominiewygląda–zastanowiłasięAsia.–
Opcjawydajesiępraktyczna.Jatokupuję.
–Fuj!–otrząsnąłsięPiotr.–Jakjeszczepowie,żekocha
tępurchawęodszorstkowłosegojamnika,topuszczępawia.
Ibędziemiałwtedyprzechlapane!Niewolnomitegorobić
pobitkach.
–Dobrze,późniejcitopowiem–zachichotałMarcin.
–Więcjesttamcośdowydłubania?–Asiazajrzałado
szkatułki.
MarciniPiotrzrobilitosamo.
Wewnątrz,nadnieleżałkawałekbiałegomateriału.Ale
jegobielniebyłazwyczajna,byłatakczystaipełnabieli,
jakbytobyłasamaesencjategokoloru.
–Musiałatuprzeleżećdziesiątkilat,amimotegowy-
gląda…–pokręciłagłową–niesamowicieświeżo–szepnęła
Asia.–Nobraciszku,bierz,totwoje.
Marcinpowoliwyciągnąłszarfęi,trzymającjąwoburę-
kach,wstał.
Byłtopasmateriałuszerokinadziesięćcentymetrów
30
e-bookowo