Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rzeczywistośćokazywałasięnadtoprawdziwa.Hugo
nieżył,zaśwniebowzbiłsięgłębokijęksmutkuidziki
okrzykżądzyzemsty.
Staryojciecstałniczymposąg,skamieniaływrozpaczy,
zaśzałamanamatkapłakałatakdługo,zabrakłojejłez.
Alegdydoszlidosiebie,zwrócilisięoboje
doGiovanniego,ichjedynejnadziei,iprosili,bypomścił
okrutnąśmierćbrata.
Giovanniemuniebyłypotrzebneżadnezachęty.Jego
sercepłonęłogniewemniczympochodnia,zaśognia
zemstyjakibłyszczałwjegooczachniebyływstanie
ugasićłzy.Chwyciłwmocarnądłońmieczipatrząc
wniebopoprzysiągł,żeniespocznie,niwdzień
niwnocy,pókiniezgładzizabójcyswegobrata
iżegoodnajdzie,gdziekolwieksięskrył.Nicnieocali
mordercyodzemsty,najakązasłużył.Potychsłowach
wyruszyłnaposzukiwania,zaśwszystkimwydawałosię,
żewciągukilkukrótkichgodzinlekkomyślnychłopiec
zmieniłsięwpoważnegomężczyznę.
Byławiosna,aleGiovanniemuwszystkieporyroku
wydawałysięterazjednakie.Choćniebobyłobłękitne
aziemiarozkwitałakwiatami,dlaniegorówniedobrze
mogłapanowaćmroźnazima.Najegoniebieniebyło
słońca,wszystkozdawałomusięmroczne,rozświetlane
jedynieblaskiemrzucanymprzezpłomieńzemsty.Dzień
podniu,godzinapogodzinieszukałmordercy,alenie
znajdowałnawetśladuswegowroga.Wreszcieopuścił
miastoiruszyłdalej,zaśweFlorencjirodziceczekali