Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czemu?zdumiałamsię.
Ustąpiłaniechętnie,jakbyżałując,żewogólewspomniała
oksiążkach.Nazajutrzbyłasobota.Miałajechaćnapiknik
pracowniczy.Chciałamjejtowarzyszyć,alepowiedziała,żetonie
imprezadlamnie.PrawdopodobniechodziłojejopanówMańków,
ZdziśkówczyIgnasiów,którzyżarlikiełbaskipieczonenaognisku
ipiliwódkęprzyniesionąpokątniewteczkach,łypiącpożądliwym
okiemnatakiecóreczkijakja.Wciążpierwiastekmęskiwmojej
rodziniebyłkompletnienieobecnyimamaniezamierzałatego
zmieniać.Dlategoznalazłapretekst,żebymizabronićjechać.Ukarać
zatrójkęzgeografii(chciałampodróżować,alenieteoretycznie,
cowychwyciłanauczycielka)orazdwójkęzmatematyki
(nieoczekiwanakartkówkamniezaskoczyła,tosięzdarzanawet
najlepszym,acodopieroniecogorszym).Cóżmożebyćbardziej
przykregoniżkazaćcórcezostaćwdomuisprzątaćpółkibabci?
Oczywiściemożnajeszczeprzełożyćprzezkolanoidaćwtyłek,ale
tegownaszejrodziniesięnierobiło.Ponoćkarycielesnezakończyły
sięnabiciuprababcilinijkąwręce,gdyzabardzochichotałaprzy
gościach.Wkażdymraziezakarękazałamisprzątać.Tylkożeteraz
mamazorientowałasię,żeztegosprzątaniamogąpowstaćkłopoty
ionapowinnatozrobićsama.Byłojednakzapóźno.Pojechałanaten
piknik,ajanatychmiastzabrałamsiędopółekbabcizmocnym
postanowieniem,żeznajdęto,czegoznaleźćniepowinnam.
Każdąksiążkębrałamdoręki,kartkowałamwposzukiwaniu
sekretnejnotatkialbozdjęciaiodkładałam.Czułamsatysfakcję,
ponieważbabciaiprababcianatychmiastzabrałysiędoklekotania
oknem,skrzypieniaszafąorazdudnieniawrurach.Posunęłysięnawet
dowydawaniagłuchychodgłosówzgłębiściany.Babciawakcie
desperacjizwaliłamaływazonikzestolika,alesprzątnęłam
gospokojniebezwyrzutówsumienia,bofajansowywazonikbył
brzydki.
Pokilkugodzinachzrozumiałam,żetoonewygrały.
Przekartkowałamkażdąksiążkę,zajrzałamdowszystkichszuflad,
inic.Nieznalazłamanitajnychzapisków,anidrugiegodnaszuflady,