Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Naciemnymniebieświeciłksiężyc,kiedyRose
zamknęłazasobąostrożniedrzwi.Skrzywiłasię
wduchu,słyszącjękzardzewiałychzawiasów,izastygła
przerażona;czekała,ażktośporuszysięnagórze,tak
jakzrobiłtojejojczymprawietrzymiesiącetemu.
Wdomujednakpanowałacisza,choćwiedziała,
żezabrudnymioknaminapiętrachkryjesiękilka
osób.
DziękowałaBoguzablaskksiężyca,któryoświetlałjej
ścieżkębiegnącąkuulicy.Byłapewna,żeniepotknie
sięośmieci,którewalałysięwszędzie,alezanim
dotarłapokilkuminutachdodrogi,musiałazmagaćsię
zpanicznąmyślą,żenarobihałasu.Wkażdejchwili
oczekiwałakrzyku,któryzaalarmujemieszkańców
squatu.
Zwłaszczajednegomieszkańca,bardzo
niebezpiecznego.
Starałasięniemyślećoczłowieku,którego
porzucała,swegoniegdysiejszegowybawcę.Musiała
gozostawić,byniepogrążyćsiędokońca.
Byłoironiąlosu,żeuciekającprzedznienawidzonym
ojczymem,traktowałatensquatmieszczącysię
weleganckiejniegdyśkamienicy,jaksanktuarium,
apotemprzekonałasię,żewpadłazdeszczupod
rynnę.
‒Och,Jett
Wyrzuciłatozsiebiebezwiednieinatychmiast
pojawiłsięobrazjegomuskularnegociałanabrudnej