Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zderzeniewcalegoniezdziwiło.Trzymałmocno
zaramionainiepodjąłnawetpróby,byodepchnąć
odsiebie,odswegoszerokiegotorsu,choćdzieliłich
odsiebiezaledwieskrawekpowietrza.
NieczujesiępanidobrzezauważyłSimeonCoyle.
Jegoniskigłos,lekkoochrypły,najwyraźniejrzadko
używany,przyprawiałodreszczewzdłużkręgosłupa,
choćTheaczuła,żecośdoniegoprzyciąga.
Kręciłosięjejwgłowie.
Straciłakontrolęnadsobą.
Zafascynowałmężczyznazszopy.Zamkniętyjakktoś
pozbawionyrozumu.
NicminiejestszepnęłaThea.
SimeonCoylezamrugał.Długierzęsymusnęłyjego
wyrzeźbionekościpoliczkoweiznówsięuniosły.
Panidrżypowiedział,patrzącjejprostowtwarz.
Nie,nicminiejest.Zalałafalaciepła.Najpierw
odurzyłaosobliwośćfaktu,opierasięotors
mężczyznyiwyczuwazapachcynamonuwjegooddechu.
TerazrzeczywistośćwdarłasięwjejodrętwienieiThea
zaczęłasięodsuwaćodSimeona.
Wypuściłzobjęć.
Przepraszam.Wygładziłasuknięispojrzała
zzawstydzeniemnaswojebuty,jakbyzostaliprzyłapani
napocałunkachzakrzakamiwlesie.
Nieodpowiedział,alesłyszała,jakzaczerpnąłpowietrza.
Bardzomiprzykrozpowodupańskiejstratydodała,
podnoszącoczy.
Uśmiechnąłsiętrochęniezdarnie,smutno,jakbyniebył
pewny,wjakisposóbprzyjąćjejkondolencje.Powiódł
spojrzeniemwstronędomuigapiów,którzyprzyszlisię
napawaćwidokiemzwłokjegosiostry.
Theacofnęłasięokolejnykrok.
Simeonniepodążyłjednakzanią.Zamiasttego
wydawałsiękontemplowaćdom,pogrzebiwszystko,
cosięznimiwiązało.Wyciągnąłrękędodrzwiszopy
iszybkojeotworzył.