Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Liczyłametrsiedemdziesiątpięćwzrostu.Dobrze.
Lubiłwysokiekobiety;kiedysięznimicałował,
przynajmniejnicmuwszyiniestrzykało.Nie,żeby
marzyłocałowaniuBelli.Poprostustwierdzałfakt.
Miałaczarnekręconewłosy,któresięgałydopołowy
pleców,ogromneczekoladoweoczyorazpełne
zmysłoweusta,naktórychjeszczeanirazuniewidział
uśmiechu.Wsumiebyłaładna,tyleżeokropniesię
ubierała.Wluźnychbawełnianychbluzachiszerokich
spódnicachdokostkinadawałabysnaokładkę
miesięcznikadlaAmiszów.Jesseuwielbiałkrągłości,
aBellabyłakrągłajakskrzynkanalisty.Wydawało
musdziwne,żeosobatrudncasięprojektowaniem
isprzedażąstrojówkąpielowychwyglądatak,jakby
nigdyniemiałażadnegoznichnasobie.
Czegopanchce,panieKing?
Wyszczerzyłzęby.Celowo.Wiedział,jaknajego
uśmiechreagująkobiety.Samemumówiły,żeurocze
dołeczkiprzyprawiająjeozawrótgłowy.NaBel
jednakniepodziałały.Nocóż.Zresztąniezamierzałjej
uwodzić.Całyczastosobiepowtarzał.
Uprzedzić,żewprzyszłymmiesiącuzaczynamy
remonttegobudynku.
Remont?Skrzywiłasię,jakbysamdźwięktego
słowawywoływałwniejniesmak.Czyliburzenie
ścian?Zrywaniedrewnianejpodłogi?Wymiana
szczeblinowychokien?Otakimremonciemówimy?
Jesseprychłzniecierpliwiony.
Comapaniprzeciwkosolidnymbudynkom
onieprzeciekającychdachach?
Skrzyżowałaręcenapiersi.Noproszę,ajednak